- Możemy być pewni, że Śląsk przyjedzie mocno zmotywowany. Tym bardziej teraz, kiedy jest po porażce z Jagiellonią - przewiduje opiekun Białej Gwiazdy.
Wrocławianie to mistrz Polski sprzed dwóch sezonów i trzecia drużyna minionych rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Trener Wisły nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego ekipa Stanislava Levy jest tak nisko w tabeli. - Nie wiem, czemu są dopiero na 11. miejscu, bo jest to świetny zespół, który zachwycił mnie w meczach z Club Brugge. To były wyśmienite spotkania. Też to wyjazdowe z Sevillą do momentu straty bramki na 1:2 grali dobrze. Nie spodziewałem się natomiast, że tak łatwo przegra z Jagiellonią.
Najlepszym strzelcem Śląska i całej T-Mobile Ekstraklasy jest Marco Paixao, który w 16 występach zdobył 10 bramek. Trener Smuda nie przewiduje jednak ustawiania gry defensywnej zespołu pod Portugalczyka. - Nigdy nie robiłem plastrów na tych wyróżniających się zawodników. My gramy całym zespołem.
Drugim niezwykle ważnym graczem ofensywy WKS-u jest Sebastian Mila, który potrafi obsłużyć kolegów z zespołu podaniem z gry i ze stałego fragmentu. - Ma bardzo dobre prostopadłe podanie. To świetnie wyszkolony zawodnik. Gdyby miał trochę więcej waleczności, to byłby to jednym z czołowych zawodników reprezentacji. Trenowaliśmy grę przy stałych fragmentach, bo wiemy, że głową dobrze gra Kaźmierczak, a Mila świetnie mu te piłki dogrywa. Nigdy nie wiadomo, jak będzie, ktoś może zaspać, ktoś się spóźnić. Ułamek sekundy i bramka. Chciałbym żeby tych błędów indywidualnych było jak najmniej - tłumaczy Smuda.
Opiekun Wisły nie obawia się gry co trzy dni na finiszu ligi: - Jesteśmy dobrze przygotowani, co było widać w ostatnim meczu - utrzymaliśmy tempo przez 90 minut i każdy potrafił walczyć do końca. Mnie natomiast zależy na zmianie charakteru piłkarzy, też tych doświadczonych. Chcę żeby to był zespół, który wychodzi na każdy mecz i przez 90 minut jest zdeterminowany.