Moje dni w Cracovii są policzone - rozmowa z Wojciechem Stawowym, trenerem Cracovii

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Obejrzeć zawodnika w trzy godziny na wideo to jedno, a drugie to zrobić odpowiedni research na jego temat. Okazuje się, że Czarnogórzec wyleciał z Crvenej Zvezdy Belgrad za ekscesy alkoholowe.

- Całym sztabem oglądaliśmy go na wideo i też wspólnie z dyrektorem Burlikowskim i jego kolegą z Lechii Gdańsk, który nam udostępnił pewien program, dzięki któremu mogliśmy go sobie lepiej obejrzeć, ale ten program cały czas się przycinał i ciężko było cokolwiek zobaczyć. A decyzję trzeba było podjąć do następnego dnia. Mieliśmy jeden dzień na to, żeby go obejrzeć i podjąć decyzję. Opinie po tym, co udało się obejrzeć, były zgodne - nie był to piłkarz, który przekonuje nas na tyle, by oglądając go tylko w Internecie, podjąć decyzję o jego przyjściu do Cracovii. Nawet jakby był 75-krotnym reprezentantem Czarnogóry, to bym go w ciemno do Cracovii nie ściągnął. Chcieliśmy go na testy, ale nie było zgody na to, żeby przyjechał do nas na dwa, trzy dni na treningi.

Po trzecie jeśli było takie ciśnienie na tego piłkarza, to próbowaliśmy się dowiedzieć o nim czegoś więcej, jako o człowieku i dotarliśmy do informacji, które ewidentnie kasowały jego przyjście do Cracovii. Nie mówię tu tylko o kwestiach związanych z alkoholem, ale też o innych sprawach. To nie był jednak czynnik decydujący, bo uważam, że każdemu należy dać szansę. Czynnikiem decydującym było to, że nie mógł przyjechać na testy, a oglądanie go w Internecie było trudne.

Jestem za słaby na to, żeby w ciągu trzech godzin na wideo ocenić to, czy piłkarz ma trafić do klubu ekstraklasowego. Nie potrafię tego zrobić tak, żeby było to w stu procentach wiarygodne. Jeśli są tacy trenerzy, którzy to potrafią, to trzeba takich trenerów szukać.

Prezes Filipiak powiedział, że Tomislav Mikulić został ściągnięty do Cracovii wbrew pana opinii. Tymczasem przypominam sobie, jak ciepło wypowiadał się pan o Chorwacie po sparingach na Słowacji. Wydało się, że chce pan tego zawodnika w zespole.

- Wyraźnie powiedziałem w rozmowie telefonicznej do prezesa, że jest to piłkarz doświadczony, dobry techniczne, z dużym spokojem i cały czas się tak o nim wypowiadałem, ale też powiedziałem, że w mojej ocenie nie wskoczyłby od razu do składu i będzie na to potrzebował trochę czasu. Profesor zgodził się na to, żeby mu ten czas poświęcić i zaakceptował moją opinię na temat Tomislava.

Z Tomislavem również odbyłem taką rozmowę w Popradzie, tłumaczył nas Matko Perdijić. Dokładnie to samo mu powiedziałem. Tomislav zadał mi tylko pytanie o to, czy ja go chcę w zespole, bo on już miał taką sytuację, że był w klubie, w którym trener go nie chciał. Powiedziałem mu, że oczywiście go chcę, bo widzę w nim duże doświadczenie, duży potencjał piłkarski i spokój w grze, ale też zaznaczyłem, że to co widziałem w tych dwóch sparingach, nie było przepustką do pierwszego składu i że będzie musiał o ten skład powalczyć, jak każdy inny zawodnik. Powiedziałem mu, że może się okazać, że tego miejsca w składzie sobie nie wywalczy i Tomislav to zaakceptował. Powiedział, że to jest normalna rzecz, że tak jest wszędzie, że trzeba walczyć o miejsce w składzie i podjął taką rywalizację. Jeśli nadrobi zaległości - głównie szybkościowo-zwrotnościowe - to może skutecznie walczyć o miejsce w "11". To była uczciwa rozmowa z zawodnikiem, przedstawiłem mu zasady, które zaakceptował. Powiedziałem mu, że widzę go w zespole, ale nie od razu i on t zaakceptował. To samo przekazałem prezesowi Filipiakowi i on też to zaakceptował.

Mam czyste sumienie i tego typu argumenty, że ja go nie wstawiam do składu, bo go załatwił dyrektor Burlikowski, są momentalnie zbijane. W ogóle wszelkie takie argumenty o tym, że ja na kogoś nie stawiam, bo go sprowadził dyrektor Burlikowski, to bzdury wyssane z palca. Tak mogą mówić ludzie nieodpowiedzialni. Jeśli ktoś jest dobrym zawodnikiem i wygra rywalizację, to będzie grał. Najlepszym przykładem jest Giannis Papadopoulos, który z Jagiellonią bardzo fajnie zadebiutował, a tego zawodnika ściągał w przeciwieństwie do Mikulicia, dyrektor Burlikowski. Mikulicia polecał nam "Kosa" - ten "Kosa", który z Cracovii odszedł. To on powiedział, że warto się nim zainteresować. Potem to się już odbywało przez dyrektora sportowego.
Tego typu argumenty padają tylko z usta ludzi złej woli albo takich, którzy nie wiedzą tego, co się dzieje w klubie. Wszystkich zawodników, których dyrektor poleca, wspólnie analizujemy. Przeglądałem wielu piłkarzy, których dyrektor dostawał od agentów. To nie były transfery przygotowane, to nie byli zawodnicy przez nas wyszukani i obserwowani - to były propozycje od agentów. A trzeba pamiętać, że okno transferowe to okres ogromnego biznesu dla ludzi, którzy się tym zajmują i im wcale nie zależy na tym, żeby zawodnik się sprawdził, tylko żeby skasować prowizję. Ja na straży tego muszę stać. Nie mogę brać zawodnika na podstawie tego, że obejrzę go przez trzy godziny na płycie, bo się można pomylić.

Chociaż miałem takiego piłkarza, który bardzo się spodobał i mi, i dyrektorowi sportowemu. To był Argentyńczyk, ale nie mógł do nas przyjechać. Nie chcę mówić dlaczego, ale nie mógł przyjechać. Chciał się poddać testom, ale ostatecznie nie przyjechał, a zadecydowały o tym inne okoliczności.

Można na mnie wylać ten kubeł. Trener zawsze jest winny, a jak się nazywa Stawowy, to już w ogóle nie ma takiej rzeczy, za którą nie musiałby odpowiadać.

Klub przed tym okienkiem miał sprowadzać polskich zawodników. Ilu Polaków było na tej liście 30 piłkarzy?

- Żadnego. Wszyscy byli obcokrajowcami z Argentyny, Portugalii, Hiszpanii czy Grecji. Oczywiście też się poruszaliśmy w obrębie polskich zawodników. Dyrektor otrzymywał takie propozycje. Ale z reguły było to poza naszym zasięgiem finansowym albo byli to zawodnicy, którzy w mojej ocenie wymagali testów, ale nie chcieli im się poddać.

Bardzo bym chciał mieć Quintanę z Jagiellonii. Zresztą był taki moment, w którym on do nas jechał, ale zmienił kierunek na Białystok, gdzie była ekstraklasa. Gdybym dziś chciał ściągnąć go do Cracovii, to za tym musiałyby iść określone środki. Drugim takim przykładem jest Masłowski. Mógłbym jeszcze wymienić paru takich znanych, sprawdzonych zawodników, ale na tę chwilę to są koszty poza naszym zasięgiem.

Mówiąc długo o transferach i zimowym oknie, prezes Filipiak ani razu nie wspomniał o dyrektorze Piotrze Burlikowskim. Podobno nie jest panom po drodze...

- Chciałbym uciąć te spekulacje na temat naszej złej współpracy. Nigdy nie ukrywałem, że dzielą nas pewne różnice i dzielą nas pewne zaszłości, ale one dotyczą innych spraw i nie należy ich wprowadzać do Cracovii. Pracujemy wspólnie dla dobra Cracovii. Rozmawiamy ze sobą jak mężczyźni, czasem się spieramy, ale to jest normalne. Nie ma natomiast takiej sytuacji, że działamy na szkodę klubu.

Przepracowaliśmy wspólnie cały okres transferowy. Wymienialiśmy się opiniami i sygnałami, które do nas docierały na temat zawodników. Każdego piłkarza, którego dyrektor mi polecił, obejrzałem i wyraziłem swoją opinię. Prosiłem o testy zawodników i dyrektor też starał się bardzo, żeby wszystko było, jak należy.

A to, że nie udało się tego przeprowadzić, to przez to, że było mało czasu na podjęcie decyzji albo że nie udało się tych piłkarzy sprowadzić na testy, a nie dlatego, że ja blokowałem coś, bo zawodników polecał dyrektor Burlikowski. Nigdy takiej sytuacji nie było. Nasza współpraca była dobra, a to że nie podobały mi się pewne rzeczy, to podtrzymuję to, ale nie może być to początkiem rozmów o tym, że dlatego, że kogoś nie lubię.

Poza tym trzeba pamiętać, że ja od transferów zostałem odsunięty po transferach, które zrobiliśmy, obejmując Cracovię po spadku. Chcę podkreślić, że mnie w Cracovii by nie było, gdyby nie prezes Tabisz. To on stał za moim przyjściem do Cracovii, bardzo mi w Cracovii pomaga i broni mnie na wszystkie możliwe sposoby, widząc, co się dzieje. To że wróciłem do Cracovii, to głównie jego zasługa, bo opcje były zupełnie inne, jeśli chodzi o trenerów, którzy mieli objąć Cracovię po spadku. Nie wiem, czy teraz robię mu przysługę, czy nie i będzie miał z tego powodu problemy, ale tak to było. I wtedy ja robiłem transfery do Cracovii. Przyjście Dąbrowskiego, Bernhardta, Pilarza czy Zejdlera to są pomysły sztabu trenerskiego. Danielewicza i Marciniaka już zastaliśmy. Stworzyliśmy fajny zespół, ale po awansie do ekstraklasy zostałem od tych transferów odsunięty i przyszła osoba, która miała się tym zająć.

Ci wszyscy proponowani zawodnicy to byli zawodnicy dla mnie anonimowi, których pierwszy raz zobaczyłem dopiero na wideo i na bazie tego miałem podejmować decyzje? Nikt odpowiedzialny by tego nie zrobił.

Nie ma konfliktu między mną a dyrektorem sportowym. Najlepszym dowodem na to jest "Papa". Jego przyjście to wspólna praca dyrektora Burlikowskiego i prezesa Tabisza. Gdybym miał być osobą, która postępuje tak, jak się to próbuje nakreślać, czyli: od Burlikowskiego? To nie grasz", to "Papa" by nie grał. Ten chłopak przekonał mnie do siebie paroma treningami i dlatego zadebiutował.

Tomislava nie sprowadzał do Cracovii dyrektor sportowy. Polecał nam go "Kosa". I Tomislav nie gra dlatego, że "Kosa" go polecał? Ale o sprawie Tomislava wcześniej rozmawialiśmy.

Bardzo doceniam to, co prezes Filipiak robi dla Cracovii i co zrobił wcześniej. Bardzo pomógł Cracovii, ma mój ogromny szacunek z racji wieku, funkcji i tego, że jest naszym pracodawcą, ale muszę te rzeczy powiedzieć, bo nie rozmawialiśmy o tym i mnie o to nie pytał. Rozmawialiśmy tylko o Tomislavie na tydzień przed rozpoczęciem rundy. Myślę, że prezes jest po prostu źle informowany i że ktoś mu przekazuje totalnie złe informacje w tonie takim, w jakim prezes się wypowiadał. To niesprawdzone informacje, które musiałem sprostować.

Uważam, że moje dni w Cracovii są policzone i to jest nieuchronne. Można to odbiegać na zasadzie takiej, że nie dotrwam do końca sezonu, bo wyniki mi na to nie pozwolą albo na zasadzie takiej, że w czerwcu wygasa mój kontrakt i on na pewno nie zostanie przedłużony.

Giannis Papadopoulos: Polska ekstraklasa zbliżona do greckiej

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Chciał(a)byś, żeby Wojciech Stawowy był trenerem drużyny, której kibicujesz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×