Każdy z podstawowych zawodników Steauy Bukareszt miał otrzymać premię w wysokości 150 tys. euro. Paweł Golański zagrał 74 minuty w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Galatasaray. Mimo, że w rewanżu nie wystąpił (doznał kontuzji w meczu reprezentacji Polski z Ukrainą), według ustaleń należała mu się pełna wartość nagrody.
Becali uznał jednak, że jego piłkarze spisują się w tym sezonie poniżej oczekiwań. Tylko sześciu zawodników dostało premię w wysokości ustalonej na początku. Reszta zainkasowała mniejsze bonusy. Golańskiemu przypadło 100 tys. euro.
Jak można się było spodziewać, piłkarze protestowali. Na nic się to jednak zdało, gdyż właściciel klubu na ogół nie przejmuje się sprzeciwami zawodników. Cała sytuacja musiała się odbić niekorzystnie na atmosferze w drużynie, a już w sobotę Steauę czeka kolejny mecz ligowy. Piłkarze muszą się zmobilizować, bo w przeciwnym razie zapłacą po 3 tys. euro. Taką karę zapowiedział ostatnio zawodnikom Becali za każdą kolejną porażkę.