O ile Juergen Klopp nie zaskoczył zestawieniem podstawowego składu, o tyle sporą niespodziankę kibicom sprawił Pep Guardiola. Na lewym boku obrony Davida Alabę, który w dniu meczu doznał kontuzji, zastąpił Rafinha, natomiast w środku pola zagrał urodzony w 1995 roku Pierre-Emile Hoejbjerg. Wcześniej młody Duńczyk bardzo rzadko pojawiał się w wyjściowej jedenastce. Ponadto zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zabrakło odsuniętego od składu Mario Mandzukicia, którego miejsce na "szpicy" zajął Thomas Mueller.
Pierwsza połowa meczu nie była pasjonującym widowiskiem. Żadna z drużyn nie forsowała tempa i nie stwarzała zbyt wielu sytuacji bramkowych. Najbliżej szczęścia byli Thomas Mueller, który w 4. minucie znalazł się sam na sam z Romanem Weidenfellerem i trafił wprost w niego, oraz tuż przed przerwą Robert Lewandowski. Polakowi udało się ograć Hoejbjerga, jednak strzał z dogodnej pozycji zupełnie mu się nie udał.
Podopieczni Guardioli starali się nie powtórzyć błędów popełnionych w dwumeczu z Realem Madryt, kiedy atakowali całym zespołem i nadziali się na zabójcze kontrataki. Bayern posiadał inicjatywę, ale nie zapominał o czujnej grze w defensywie.
Po zmianie stron kibice w Berlinie obserwowali już ciekawsze widowisko. W 56. minucie Borussię uratowała instynktowna parada bramkarza po strzale Muellera z najbliższej odległości. Naprawdę gorąco zrobiło się na Olympiastadion w 64. minucie, kiedy po "główce" Matsa Hummelsa piłka zmierzała do bramki Bayernu, a w ostatniej chwili wybił ją Dante. Wydawało się, że futbolówka całym obwodem przekroczyła linię i gol powinien być uznany. Sędziowie byli jednak innego zdania i nakazali grać dalej!
[ad=rectangle]
W końcówce regulaminowego czasu gry nie podejmowano ryzyka, a obie drużyny miały tylko po jednej dogodnej okazji. Najpierw Oliver Kirch huknął ile sił w nogach, ale nie zaskoczył Manuela Neuera, a następnie Weidenfeller kolejny raz wykazał się refleksem i obronił groźne uderzenie Robbena.
Dogrywka przez wiele minut przebiegała w dość sennej atmosferze, a piłkarze obu drużyn zdawali się wyczekiwać serii rzutów karnych. Bawarczycy dłużej utrzymywali się przy piłce i szukali swoich szans, aż wreszcie dopięli swego! W 107. minucie Weidenfeller niedokładnie wybił piłkę, która trafiła pod nogi Jerome'a Boatenga, a jego dośrodkowanie na gola z zimną krwią zamienił Robben!
Zdobywcy Pucharu Niemiec z 2012 roku rzucili się do ataków, co stworzyło Bayernowi okazję do kontr. Dwukrotnie świetnych okazji nie wykorzystał Robben, co mogło się zemścić na ekipie Guardioli - w doliczonym czasie gry bardzo niewiele do wpisania się na listę strzelców zabrakło bowiem Reusowi! Ostatnie słowo należało do zwycięzców, którzy po szybkiej kontrze za sprawą podania Claudio Pizarro i świetnego wykończenia Muellera przypieczętowali sukces.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Nie sposób umniejszać osiągnięcie Bawarczyków, ale wiele wskazuje na to, że trofeum powędrowałoby do rąk graczy BVB, gdyby arbiter w 64. minucie uznał prawidłowo zdobytą - jak się wydaje - bramkę Hummelsa.
Borussia Dortmund - Bayern Monachium 0:2 (0:0, 0:0, 0:0)
0:1 - Robben 107'
0:2 - Mueller 120+3'
Składy:
Borussia: Weidenfeller - Piszczek, Sokratis, Hummels, Schmelzer - Jojić (83' Aubameyang), Sahin - Mchitarjan (60' Kirch), Reus, Grosskreutz (110' Hofmann) - Lewandowski.
Bayern: Neuer - Lahm (30' Ribery, 109' Pizarro), Boateng, Dante, Rafinha - Hoejbjerg (102' van Buyten), Martinez, Kroos - Robben, Mueller, Goetze.
Żółte kartki: Kroos, Hoejbjerg, Boateng, van Buyten, Robben (Bayern).
Sędzia:
Florian Meyer.
Widzów: 76 197.