Bramkarz Widzewa Łódź uchronił zespół przed pogromem w Katowicach

Maciej Krakowiak wykorzystał uraz Patryka Wolańskiego i wskoczył do bramki Widzewa Łódź. Golkiper spadkowicza z elity w Katowicach zaliczył kilka dobrych interwencji, ale nie był usatysfakcjonowany.

Widzew Łódź od wyjazdowej porażki z GKS-em Katowice rozpoczął rozgrywki I ligi. Po końcowym gwizdku łodzianie mogli pluć sobie w brody, bo w końcówce spotkania stworzyli kilka dobrych sytuacji do zdobycia zwycięskiej bramki. Z innej strony medalu Widzew mógł wypaść z gry o punkty już przed przerwą, ale wówczas bardzo dobrze interweniował Maciej Krakowiak.
[ad=rectangle]
O tym, że zagra przy Bukowej 21-latek dowiedział się tuż przed meczem. - Do ostatnich godzin przed meczem nie było wiadomo, który z nas zagra w bramce. Nie pozostawało mi nic innego jak przygotować się na ten mecz jak najlepiej i czekać na decyzję trenera. Kiedy wskazał mnie, bardzo się ucieszyłem, ale nie mogę być zadowolony ze swojego występu, bo jednak przegraliśmy - przyznaje Krakowiak.

Młody zawodnik uchronił jednak kilkoma interwencjami swój zespół przed utratą bramki. Szczególne słowa uznania należą mu się za obronę strzału Kamila Cholerzyńskiego z końcówki pierwszej połowy oraz stykową sytuację z drugiej części gry, po której złapał piłkę tuż przed bramką naciskany przez Grzegorza Goncerza.

Do największego wysiłku bramkarza łodzian zmuszała niepewna w tym meczu defensywa Widzewa. To konto obrońców obciążają stracone przez gości bramki. Krakowiak nie miał bowiem przy nich nic do powiedzenia. - Jeśli nie unikniemy takich błędów, to zamieszamy się w walkę o utrzymanie i sami sobie zaserwujemy niepotrzebną nerwówkę - zauważa golkiper spadkowicza z T-Mobile Ekstraklasy.

Niewykluczone, że Krakowiak na dłużej zagości w bramce łódzkiej drużyny. - Postawiłem na tego chłopaka, bo występował w większości meczów kontrolnych i dobrze współpracował z linią defensywną. Stracone w tym meczu bramki nie obciążają jego konta i jestem przekonany, że podjąłem słuszną decyzję. Kiedy do zdrowia wróci Patryk Wolański - jeśli z nami zostanie - zapowiada się ciekawa rywalizacja o miejsce między słupkami - przekonuje Włodzimierz Tylak, trener Widzewa.

Źródło artykułu: