Pomocnik Białej Gwiazdy między 64. a 67. minutą otrzymał za faule w środku pola dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartką, osłabiając tym samym Wisłę, którą w ostatnich 20 minutach GKS zepchnął do defensywy.
[ad=rectangle]
- Bardzo się cieszę przede wszystkim z tego, że drużynie udało się dowieźć do końca to zwycięstwo. To dla mnie ulga, bo bym był obwiniany za stratę punktów, bo osłabiłem zespół - mówi Uryga i dodaje: - Mogłem uniknąć tych żółtych kartek. Żałuję zwłaszcza tej drugiej, że nie udało mi się "uciec". To była kontra, więc nie mogę mieć pretensji do sędziego.
Po końcowym gwizdku trener Franciszek Smuda nie miał pretensji do młodego pomocnika. - Alan był ofiarą straty Stilicia - mówił "Franz". - Trener nie miał do mnie większych pretensji. Był zadowolony z trzech punktów, więc upiekło mi się - uśmiecha się Uryga.
Również kapitan Arkadiusz Głowacki usprawiedliwiał młodszego kolegę: - Alan pracuje na dobro zespołu i gra na takiej pozycji, że faule i kartki są nieuniknione. Nikt w szatni nie miał do niego pretensji.