Odejście Mateusza Zachary z Górnika Zabrze awizowane było już od półtora roku. Bramkostrzelnym zawodnikiem śląskiej drużyny interesowały się przez ten czas kluby z Bułgarii, Niemiec, Belgii i Holandii. Ostatecznie jednak 24-latek zdecydował się na transfer do chińskiego Henan Jianye.
Zawodnik do Chin przeniósł się już ponad dwa tygodnie temu. Mimo to na Roosevelta wciąż nie wpłynęła kwota odstępnego za Zacharę. To może budzić wątpliwości czy nie powtórzy się historia, która stała się pół roku temu udziałem Marcina Robaka, który dogadał się z nowym pracodawcą z Chin, a ten w ostatniej chwili unieważnił umowę.
[ad=rectangle]
Włodarze Górnika są jednak spokojni, że historia nie zatoczy koła. - Nie ma szans, by Mateusz Zachara wrócił do Zabrza. Na pewno sportowo byłoby to świetne rozwiązanie, ale sprawa jest przesądzona - zapewnia Krzysztof Maj, wiceprezes śląskiego klubu.
- Jesteśmy obecnie z Henan Jianye na etapie wymiany dokumentów. Umowa Mateusza Zachary z Górnikiem Zabrze została rozwiązana, po czym podpisał on kontrakt w Chinach. Nowy pracodawca skorzystał z klauzuli odejścia jaka znalazła się w kontrakcie zawodnika - dodaje Maj.
Środki ze sprzedaży Zachary miały zostać przeznaczone m.in. na uregulowanie części bieżących zaległości płacowych względem zawodników i sztabu szkoleniowego. Z racji opóźniającego się przelewu plany te nie mogły zostać wdrożone w życie przed końcem stycznia, a takie były założenia.
Działacze Górnika nie wyglądają jednak na specjalnie zafrapowanych całym zamieszaniem. - Chcemy spokojnie doprowadzić sprawę do końca. Wszyscy wiemy jakie są potrzeby. Wiemy też jak działają komornicy... - dodaje Andrzej Pawłowski, prokurent 14-krotnego mistrza Polski.