Robert Podoliński: Murawa? Na pewne rzeczy nie mamy wpływu

- Nikt nie leży i nie czeka na to, aż boisko samo doprowadzi się do dobrego stanu - mówi [tag=16021]Robert Podoliński[/tag]. Na początku rundy wiosennej murawa przy Kałuży 1 należy do najgorszych w T-ME.

Remis w piątkowym meczu 22. kolejki z Lechem Poznań (0:0) jest już trzecim Cracovii po zimowej przerwie. - Myślę, że remis jest wynikiem jak najbardziej zasłużonym. Z racji na stan boiska postaciami wiodącymi byli piłkarze defensywni w obu zespołach i to im należą się duże słowa uznania. Zarówno my, jak i Lech mieliśmy dużo problemów ze stworzeniem sytuacji - mówi trener Pasów.
[ad=rectangle]

Murawa stadionu przy Kałuży 1 bardzo źle zniosła zimę i na początku rundy wiosennej należy do najgorszych w T-ME. - Ludzie, którzy pracują w klubie robią wszystko, żeby murawa nadawała się do użytku i dbają o nią. Na pewne rzeczy takie, jak podłoże pod nią czy choroby, które się w nią wdały, ludzie z klubu nie mają jednak wpływu. Naprawdę nikt nie leży i nie czeka na to, aż boisko samo doprowadzi się do dobrego stanu - mówi Podoliński i dodaje: - Nawet to, że w meczu z Lechem boisko wyglądało dużo lepiej niż w spotkaniu ze Śląskiem, jest wynikiem pracy ludzi, którzy się tym zajmują. Jestem spokojny o to, że zobaczymy tego efekty, bo nam to też bardzo przeszkadza.

Opiekun Cracovii twierdzi, że mało efektowny styl jego drużyny wynikał w piątek głównie ze stanu boiska: - Skupiliśmy się na ominięciu środkowej strefy, bo Lech po odbiorze piłki jest szalenie niebezpieczny i z Ruchem Lech kreował sytuacje właśnie po takich odbiorach. Po drugie, na tym boisku postanowiliśmy postawić na proste środki odpowiednie do warunków. Lech przyjął podobną taktykę - chcieliśmy jak najszybciej opuszczać środek pola, ponieważ łatwiej było tam o błąd i dotyczy to obu drużyn.

Komentarze (0)