Jaromir Wieprzęć: Słowa uznania dla zawodników

Piłkarze Stali Stalowa Wola w ważnym dla układu tabeli spotkaniu zremisowali 1:1 ze Zniczem w Pruszkowie. Zielono-czarni zdobyli jeden punkt mimo gry w osłabieniu w końcówce potyczki.

Artur Długosz
Artur Długosz
W piątkowym spotkaniu II-ligowych rozgrywek Znicz Pruszków zmierzył się ze Stalą Stalowa Wola. Obie ekipy plasują się w ścisłej czołówce tabeli i mają szanse na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Ich bezpośrednie starcie było więc bardzo ważne dla układu całego zestawienia. Mecz zakończył się jednak remisem 1:1, który zachowuje status quo. Dla Stali punkt jest tym bardziej cenny, bo zdobyty na wyjeździe oraz wywalczony po grze w osłabieniu. W 75. minucie za faul w środku pola sędzia od razu wyrzucił bowiem Michała Kachniarza, piłkarza zielono-czarnych.
- Jesteśmy zadowoleni z tego punktu. Muszę podziękować chłopakom szczególnie za drugą połowę. Mecz nam się jednak nie ułożył, bo myślę, że tak do około 25. minuty Znicz Pruszków miał przewagę i nas zdominował. Potem my przejęliśmy troszeczkę inicjatywę, mieliśmy swoje sytuacje, a dostaliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry, na które zespół uczulaliśmy. Ta pierwsza połowa nam zdecydowanie nie wyszła, oprócz tych dziesięciu minut - mówił po ostatnim gwizdku sędziego Jaromir Wieprzęć.

- W drugiej odsłonie spotkania, to też nie był jakiś wielki mecz w wykonaniu mojego zespołu, ale na pewno chłopcy podjęli walkę, potrafiliśmy wykorzystać sytuację, którą sobie stworzyliśmy. Słowa uznania dla zawodników, że przez te ostatnie dwadzieścia minut potrafili w dziesięciu utrzymać wynik - dodał szkoleniowiec Stalówki.

Kachniarz w 2015 roku pełni w drużynie z Podkarpacia rolę stopera. W Stali cały czas jednak czekają na powrót do gry głównego filaru tej formacji, Michała Czarnego. - Michał zaczął trenować indywidualnie. Myślę, że jeszcze na najbliższe spotkanie z Górnikiem Wałbrzych nie będziemy go brali pod uwagę, ale mam nadzieję, że już za dwa tygodnie, na mecz u siebie, będzie wszystko w porządku i będziemy mogli na Michała też liczyć - wyjaśnił trener.




Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×