Takich piłkarzy na świecie już nie ma. Poznaj ostatniego romantyka futbolu

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

A tak... - Możecie w to nie wierzyć, ale nigdy nie zastanawiałem się nad odejściem z Southampton - tłumaczył bohater. - Przecież ten klub wyciągnął do mnie rękę, dał mi szansę na spełnienie marzeń. Dlaczego miałbym kiedykolwiek się odwrócić od tych ludzi? To byłoby nie fair.

Nie zrobił kariery w reprezentacji. Zadebiutował w 1995 roku, zdążył rozegrać osiem meczów, nie strzelił bramki. W 1997 roku postanowił zrezygnować z występów w kadrze. Ówczesny selekcjoner - Glenn Hoddle - nie widział go w składzie. - Nie będę się pchał na siłę, gdzie mnie nie chcą - skomentował Le Tissier. - Jest mi smutno, bo gra dla Anglii to marzenie każdego piłkarza, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć.

Hoddle opowiadał, że piłkarz się nie sprawdza, pali się psychicznie, jest trudny we współpracy. - Ble, ble, ble - krótko skomentował Graeme Souness, który prowadził wówczas ekipę "Świętych".

Co ciekawe, panowie spotkali się kilka lat później - w 2000 roku - w Southampton. Hoddle jako trener, Le Tissier jako piłkarz-legenda. Po kilku miesiącach współpracy szkoleniowiec musiał poszukać sobie nowej pracy. Oliwa zawsze sprawiedliwa.

Jeden z najwybitniejszych

Le Tissier grał dla portowego miasta do samego końca swojej kariery. Co prawda występował jeszcze potem w Eastleigh, ale to była już amatorska zabawa w regionalnych klasach rozgrywkowych. W 2013 roku, mając 45 lat, zagrał w jednym meczu Guernsey. Klubu, w którym stawiał pierwsze kroki - jako trampkarz.

Newspix.pl Newspix.pl

W 2010 roku piłkarz Barcelony - Xavi - przyznał na łamach "The Sun", że Le Tissier od zawsze był jego idolem. - Kiedy byłem nastolatkiem, w telewizji raz w tygodniu pokazywano program pokazujący najlepsze bramki z całego świata - mówił. - Nie pamiętam odcinka, aby nie było w nim bramki Le Tissiera. Uwielbiałem wielu piłkarzy, ale to, co Matt potrafił zrobić z piłką... Myślę, że to jeden z kilku najwybitniejszych piłkarzy w historii światowej piłki. Nie mogę się nawet do niego równać.

Podkreślmy, że te słowa wypowiedział mistrz świata, dwukrotny mistrz Europy, czterokrotny triumfator Ligi Mistrzów.

W kwietniu tego roku Le Tissier otrzymał nagrodę "One Man", którą Athletic Bilbao przyznaje piłkarzom grającym przez całą karierę w jednym klubie. Baskowie, którzy słyną z tego, że budują zespół na swoich wychowankach, napisali w specjalnym oświadczeniu: "Lojalność, skromność, bohaterstwo. Te cechy powoli umierają w światowej piłce. Tym bardziej jesteśmy dumni, że możemy docenić tak wybitnego piłkarza.".

Le Tissier pracuje obecnie jako ekspert telewizji Sky Sports, jest honorowym prezydentem Guernsey FC, wiedzie spokojne życie, na próżno szukać go na pierwszych stronach tabloidów.

Mówi się, że w sporcie nie ma zawodnika, który jest większą legendą niż klub, którego barwy reprezentował. Nieprawda. Jest taki piłkarz. To Matthew Le Tissier.

Lewandowski odpowiada na drwiny w szkockiej prasie


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×