W Gdańsku wicemistrzowie Polski również stracili bramkę, ale sami potrafili zdobyć trzy gole i wywieźć z trudnego terenu komplet punktów. To zwycięstwo było potrzebne legionistom, którzy cały czas gonią lidera z Gliwic.
- Przyjechaliśmy do Gdańska w jasnym celu - po zwycięstwo, tak aby gonić liderującego w tabeli Piasta Gliwice, który w sobotę pokonał Zagłębie Lubin. Dalej pozostaje ta różnica ośmiu punktów - komentuje Michał Kucharczyk, skrzydłowy warszawskiej Legii.
- Patrzymy tylko i wyłącznie na siebie. Musimy wygrywać i zbierać punkty. Nie ma sensu oglądać się na innych. Uważam, że my sami jesteśmy dla siebie największym zagrożeniem - dodaje gracz Legii.
W sobotę podopieczni Stanisława Czerczesowa byli bardzo skuteczni. Wyprowadzili kilka akcji, które zakończyły się bramkami. Na listę strzelców wpisali się Guilherme, Nemanja Nikolić i Tomasz Jodłowiec.
- Wiedzieliśmy, że możemy z Lechią wygrać i zagrać dość widowiskowo. Udowodniliśmy to w spotkaniu Pucharu Polski. Mamy duży potencjał i jesteśmy w stanie kreować wiele sytuacji - komentuje Kucharczyk.
Problemem legionistów jest fakt, że nie potrafią zagrać "na zero" z tyłu. Co prawda gospodarze nie stworzyli za wielu sytuacji, ale i tak udało im się zdobyć bramkę. Na listę strzelców wpisał się Aleksandar Kovacević.
- Jesteśmy źli, bo znów nie udało się nam zachować czystego konta - zaznacza Tomasz Brzyski, obrońca wicemistrzów Polski.
Warszawianie po raz ostatni nie stracili bramki w spotkaniu Ligi Europy z Zorią Ługańsk. Mecz był rozgrywany 20 sierpnia!
- Nie pamiętam już kiedy po raz ostatni zagraliśmy "na zero" z tyłu. Musimy to poprawić, ale cieszmy się z tego, że wygraliśmy i zdobyliśmy trzy punkty - szczerze przyznaje Kucharczyk.