90 minut z Kamilem Grosickim

 Redakcja
Redakcja
Cezary Kulesza nie dzwonił?

- No jasne, że dzwonił! Z prezesem Kuleszą znamy się bardzo dobrze, dzwonimy do siebie regularnie, dwa-trzy razy w miesiącu, żeby pogadać i powspominać dawne czasy. Prezes Jagiellonii oferty mi nie złożył, ale kto wie, co będzie w przyszłości. Natomiast żeby wszystko było jasne - jeśli chodzi o Legię, w grę wchodziło tylko czteromiesięczne wypożyczenie. Z jednej strony miałem pomóc w zdobyciu tytułu mistrzowskiego, a z drugiej - łapać kolejne mecze i minuty na murawie, żeby jak najlepiej przygotować się do mistrzostw Europy. Po czterech miesiącach miałem wrócić do Rennes. Co by jednak nie mówić - Legia i tak sobie poradzi - ze mną czy beze mnie. Jestem przekonany, że zdobędą dublet.

W Rennes nie jesteś szczęśliwy?

- Tu nie chodzi o to, czy jestem szczęśliwy, czy nie. Euro 2016 to najważniejszy moment w mojej dotychczasowej karierze, absolutny priorytet. Byłem ważną częścią reprezentacji w trakcie eliminacji, jest duża szansa, że na mistrzostwach będzie podobnie. Mógłbym się wtedy zapisać w historii polskiej piłki. Poza tym takie imprezy to trampolina do wielkich klubów - pokazujesz się z dobrej strony na mistrzostwach i masz wydeptaną ścieżkę do mocnych, europejskich drużyn. Co więc w tym dziwnego, że chcę się jak najlepiej przygotować do turnieju? A regularne występy są przecież podstawą. Zresztą wszyscy koledzy z kadry regularnie zaliczają w klubach co najmniej po 80 minut, co tydzień albo jeszcze częściej. A mi w ostatnim czasie tego brakuje. Cóż, jestem w Rennes, nie spuszczam głowy, walczę o swoje.

Bycie najlepszym dżokerem w Europie cię nie zadowala?

- Uważam, że powinienem dostawać więcej szans. Na pewno nie jest tak, jak powinno być. Chciałbym grać więcej, regularnie, w pierwszym składzie. Mecze reprezentacji pokazały przecież, że jestem w stanie co trzy dni wybiegać w podstawie i dawać maksa przez cały mecz. Ale muszę też uczciwie powiedzieć, że gdy już dostaję szansę gry w wyjściowej jedenastce w klubie, nie zawsze ją wykorzystuję. Gdy piłkarz siedzi na ławie, traci pewność siebie. I rzeczywiście czuję, że mi jej czasem brakuje. Sam sobie tłumaczę swoją sytuację faktem, że konkurentów w walce o grę mam bardzo mocnych. Gdybym przegrywał rywalizację ze słabszym piłkarzem, chodziłbym sfrustrowany. Na szczęście rywale są znakomici, a ja mimo tego na boisku pojawiam się regularnie. To pocieszające.

W rozmowie z "Super Expressem" zdradziłeś, że dyrektor sportowy wysłał ci wiadomość. Napisał, że w Rennes cię kochają i dlatego nigdzie cię nie puszczą. Powiedziałeś, że cię to rozbawiło. W pozytywnym czy negatywnym sensie?

- Pozytywnym. Napisał mi to przecież były piłkarz Manchesteru United, Mikael Silvestre. Sygnały, które wysyła mi klub, na pewno trochę mnie uspokajają. Wiążą ze mną przyszłość, bo nie dość, że nie puścili mnie na wypożyczenie, to w tym tygodniu jesteśmy umówieni na rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu. Żebym nie został też źle zrozumiany - w Rennes czuję się dobrze, to solidny klub, poukładany, wciąż się rozwijający. Ligue 1 to z kolei mocna liga, cały czas uczę się tutaj czegoś nowego. Chciałbym tylko więcej grać.

Wy, najlepsi reprezentanci Polski, utrzymujecie ze sobą regularny kontakt?

- Czasem do siebie dzwonimy, wysyłamy wiadomości z gratulacjami po udanych meczach. Ale każdy ma rodzinę, wolnego czasu też nie ma zbyt wiele, więc ograniczamy się raczej do sporadycznego kontaktu telefonicznego.

W rozmowach między wami zaczął się już pojawiać temat Euro 2016? Bo nie wierzę, że po losowaniu grup nie chwyciłeś za telefon i nie zadzwoniłeś do Kamila Glika.

- Im będzie bliżej Euro, tym na pewno będzie robiło się coraz goręcej. Ja jednak staram się o tym nie myśleć. Ale rzeczywiście, po losowaniu kilka telefonów się wykonało, porozmawialiśmy ze sobą. Doszliśmy do podobnych wniosków – na kogo byśmy nie trafili, czekać nas będą bardzo trudne mecze. To wymagający rywale, jeśli ktoś myśli, że jakikolwiek mecz na Euro będzie spacerkiem, jest w ogromnym błędzie. Teraz, kilka miesięcy przed startem turnieju, chłopaki, zresztą tak samo jak ja, skoncentrowani są nie na tym, co będzie w czerwcu, a na teraźniejszości. Dla wszystkich priorytetem jest zbudowanie jak najlepszej formy na mistrzostwa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×