Zbyszek Boniek. Opowieść o chłopcu z Bydgoszczy, który nie uznawał autorytetów

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
- Gdybyśmy wtedy zremisowali, to w kolejnym meczu w pełnym składzie spokojnie pokonalibyśmy Darzbór Szczecinek. I byliśmy krok od finału do Mistrzostw Polski - opowiada Ibron.

Sędzia liniowy Zenon Choja mówi, że chłopcy mieli też pretensje o to, że Ryszard Kielasiak, sędzia główny, uznał nieprawidłowego gola dla Wałbrzycha. "Zibi" miał według wersji sędziego powiedzieć: "Ty ch..., dlaczego uznałeś tę bramkę?".

Piłkarskie władze nie miały litości. Boniek dostał kilka miesięcy zawieszenia.

- Miał być powołany do młodzieżówki, ale gdy dostałem protokoły i decyzję, nie mogłem nic zrobić. Po prostu go skreśliłem i czekałem pół roku na kolejną okazję - mówi Szczechowicz.

Człowiek, który kochał kłopoty

To już nie był Zbyszek, który kiedyś przez niewykorzystanego karnego płakał tak długo, że trzeba było wezwać mamę na pomoc. Chwile słabości odeszły w niepamięć.

Nie było zaskakujące, że to właśnie Boniek miał kłopoty. Bo tam, gdzie jest Boniek, musi być awantura. Koledzy wspominają, że kiedyś wpadł pod prysznic, gdzie kąpał się sędzia. "Zibi" kopnął go w tyłek i uciekł. Podczas turnieju w Belgii, na stadionie Heysel, w 1974 roku, tak się wściekł, że sędziowie przeszkodzili im w wygranej, że złapał krzesło i rzucił w trybuny, w kierunku mera Brukseli. Nauka z turnieju w Szczecinku poszła w las. A jeszcze wcześniej, na młodzieżowych mistrzostwach Polski klubów wojskowych w Lublinie, chłopcy wygrali i dostali w nagrodę aparaty fotograficzne Ami. Tańszych nie było. "Zibi" związał je wszystkie sznurkiem i wyrzucił przez okno. Skończyło się awanturą.

Nadmiar energii nie podobał się wszystkim. Ryszard Ciężki, wychowawca klasy w VI Liceum Ogólnokształcącym, musiał walczyć o Bońka w pokoju nauczycielskim. Fragment jego wypowiedzi z "Piłki Nożnej" z 1973 roku:

"Zbyszek nie jest złym chłopcem. Inni nauczyciele mają wprawdzie trochę inne zdanie, ale wynika ono raczej z braku znajomości motywacji jego zachowania. Chłopak cały czas stara się być zawodnikiem. Niestety jego pozy i gesty wyuczone na boisku są nie do przyjęcia na lekcjach. To, co wzbudza aplauz kibiców, przez nauczycieli odbierane jest wręcz odwrotnie. Stwierdzam, że Zbyszek bardzo zmienił się na korzyść, ale kosztowało mnie to wiele rozmów i perswazji".

Nie wszyscy doceniali te starania. Choćby wieczne problemy młody Boniek miał na lekcjach wychowania fizycznego, gdzie mimo dobrych wyników miał zaniżane oceny. Koledzy z klasy mówią, że brało się to z tego, że nauczyciele nie rozumieli, iż przychodzi do szkoły często zmęczony, bo treningi w Zawiszy kosztują naprawdę sporo zdrowia.

Trener Ordon daje szansę

Po dyskwalifikacji Boniek nie tracił czasu. Wtedy trenował indywidualnie ze Stanisławem Mątewskim, asystentem Edwarda Wojewódzkiego, trenera Zawiszy.

Wkrótce dla młodego piłkarza nastały lepsze czasy. W ramach wojskowego wsparcia do Zawiszy z Warszawy został oddelegowany trener Ignacy Ordon.

Oczywiście debiut Bońka był tak naprawdę pewny, ale faktem jest, że nastąpił właśnie za "panowania" Ordona. W pierwszych dwóch meczach dowodzony przez nowego trenera zespół dwukrotnie przegrał, u siebie z Gwardią Koszalin i na wyjeździe z Lechią. Szkoleniowiec szukał nowych rozwiązań i postawił na młodego zawodnika.

Dla kibiców było sporym zaskoczeniem, gdy na boisku zobaczyli zaledwie 17-letniego rudowłosego piłkarza, a na ławce gwiazdę drużyny, Marcela Rościszewskiego.

Ordon przed meczem zagadał do piłkarza: "Zbyniu, w drużynie Stoczniowca gra reprezentant Polski, kolega Miłoszewicza. Ten z numerem 6. To ty wyjdziesz i będziesz się nim opiekował, bez względu na to, gdzie on będzie grał".

"Gazeta Pomorska" odnotowała, że "dużo ożywienia w grze wprowadzili zwłaszcza młodzi piłkarze Stypułkowski, Miłoszewicz, debiutujący w ligowej drużynie junior Boniek. Zwłaszcza ten pierwszy był szczególnie widoczny, Miłoszewicz pracowity nie wytrzymał do końca ostrego tempa, a Bońka zmienił trener Ordon w drugiej części meczu".

- Już przed meczem mówiłem mu: "Zbyszek, zagrasz od początku, ale tylko w pierwszej połowie". Uważałem, że całego meczu nie wytrzyma - mówi Ordon, który w miejsce młodego piłkarza wstawił Krzysztofa Całusa.

- Po meczu była konferencja prasowa i panowie, którzy przyszli, zaatakowali mnie dość agresywnie: "Dlaczego pan zmienił najlepszego piłkarza?" - wspomina Ordon.

Pod koniec rundy Boniek był już podstawowym zawodnikiem przeciętnego wtedy zespołu z Bydgoszczy.

Marek Wawrzynowski

Zobacz wideo: Jan Urban: przeciwnicy myślą, że z Lechem mogą wygrać
Źródło: TVP S.A.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×