Finał Ligi Europy: Wspaniały powrót Sevilli i kolejny triumf! Liverpool zgasł w przerwie

Getty Images / Lars Baron
Getty Images / Lars Baron

To był finał o dwóch obliczach! Zaczęło się od błysku geniuszu Daniela Sturridge'a i prowadzenia Liverpoolu, ale po przerwie grała już tylko Sevilla! Ekipa Grzegorza Krychowiaka zwyciężyła 3:1 i po raz trzeci z rzędu triumfowała w Lidze Europy!

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilku tygodni oba zespoły podporządkowały pod ten finał wszystko, mając świadomość jak wiele mogą w nim zyskać. Stawka chyba je trochę przytłoczyła, bo choć gra była całkiem otwarta, to mnożyły się niedokładne próby rozegrania, przez co premierowe fragmenty nie obfitowały w spięcia podbramkowe.

Nieco lepsze wrażenie sprawiała Sevilla, wydawało się, że to ona szybciej uporządkowała swoje poczynania. Mimo to częściej wrzało pod bramką Davida Sorii - głównie za sprawą Daniela Sturridge'a. Reprezentant Anglii, który w ostatnich latach borykał się z osiemnastoma kontuzjami, potwierdził w środę zwyżkę formy, jaką demonstrował w końcówce sezonu i głównie on nękał defensywę rywala.

W 35. minucie właśnie Sturridge wprawił kibiców The Reds w ekstazę, zdobywając zjawiskowego gola. 26-latek zdecydował się na uderzenie zewnętrzną częścią stopy przy dalszym słupku. Szanse powodzenia wydawały się znikome, ale próba była po prostu idealna i piłka wpadła do siatki obok bezradnie interweniującego Sorii. Trzeba być pewnym siebie, a nawet nieco bezczelnym, by w spotkaniu o takiej stawce oddawać podobne strzały. Sturridge'owi się to jednak opłaciło!

[b]ZOBACZ WIDEO Finał Ligi Europy: Sevilla - Liverpool 3:1 (skrót meczu)

{"id":"","title":""}

[/b]

Ten gol znacznie podbudował ekipę Juergena Kloppa, a podłamał Sevillę, która już do końca pierwszej połowy wyglądała blado. Kto wie jak zakończyły się mecz, gdyby The Reds prowadzili do przerwy 2:0, a byli tego bardzo bliscy. W 39. minucie głową do siatki trafił Dejan Lovren, lecz Jonas Eriksson tej bramki nie uznał, bo mocno absorbujący Sorię Sturridge znajdował się na ewidentnym spalonym.

Gdy obie drużyny schodziły do szatni, wydawało się, że Liverpool ma los w swoich rękach i będzie kontrolował boiskowe wydarzenia. To co wydarzyło się po zmianie stron było jednak niesamowite! Obie ekipy sprawiały wrażenie jakby stanęły naprzeciw siebie nie po kwadransie, a co najmniej kilku dniach. Tak wielka była bowiem skala ich metamorfozy!

Sevilla urządziła The Reds prawdziwą remontadę, zdobywając trzy gole w ciągu 25 minut, Zaczęło się tuż po wznowieniu gry, gdy do siatki trafił z bliska Kevin Gameiro. Potem natomiast show dał Coke. 29-latek, który w 41 spotkaniach obecnego sezonu (licząc wszystkie rozgrywki) zdobył zaledwie trzy bramki, skompletował w finale dublet! Najpierw dał prowadzenie Andaluzyjczykom przepięknym technicznym uderzeniem z linii pola karnego, zaś w 70. minucie pokonał Simona Mignoleta z ostrego kąta. W tej akcji Anglicy najpierw zawalili krycie, a potem - domagając się odgwizdania spalonego - bezradnie patrzyli jak zawodnik Sevilli wbija gwóźdź do ich trumny.

Postawa The Reds przy tym trafieniu była dokładnie taka jak w całej drugiej części. Po przerwie podopieczni Juergena Kloppa po prostu stanęli, a na boisku rządził jeden zespół. Kompletnie nie funkcjonowała ofensywa Liverpoolu. Mało dawał Roberto Firmino, praktycznie niewidoczny był Philippe Coutinho, a właśnie od tych piłkarzy zależy w ekipie z Anfield bardzo wiele. Nic konkretnego nie wniosły też zmiany, jakich dokonał niemiecki szkoleniowiec. Na boisku pojawili się Divock Origi, Joe Allen oraz Christian Benteke, ale żaden nie był w stanie nawet postraszyć przeciwnika.

Porażająca i całkowicie nielogiczna była niemoc The Reds w drugiej części, w efekcie polegli oni bezdyskusyjnie, a Grzegorz Krychowiak i Sevilla mogą świętować trzeci z rzędu triumf w Lidze Europy! Polak nie był w środę postacią pierwszoplanową, lecz ze swoich zadań po raz kolejny wywiązał się bardzo dobrze. Również jego zasługą jest całkowita neutralizacja ofensywnych poczynań rywala, choć w pierwszej połowie wzbudził wielkie kontrowersje, bo jego zagraniu ręką The Reds domagali się podyktowania rzutu karnego.

Dzięki zwycięstwu w finale Andaluzyjczycy zagrają w nowym sezonie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Liverpool natomiast marzenia o europejskich pucharach musi odłożyć co najmniej na rok, bo w edycji 2016/2017 skupi się wyłącznie na rywalizacji krajowej.

Liverpool FC - Sevilla FC 1:3 (1:0)
1:0 - Daniel Sturridge 35'
1:1 - Kevin Gameiro 46'
1:2 - Coke 64'
1:3 - Coke 70'

Składy:

Liverpool FC: Simon Mignolet - Nathaniel Clyne, Kolo Toure (82' Christian Benteke), Dejan Lovren, Alberto Moreno, Emre Can, James Milner, Adam Lallana (73' Joe Allen), Roberto Firmino (69' Divock Origi), Philippe Coutinho, Daniel Sturridge.

Sevilla FC: David Soria - Mariano Ferreira, Adil Rami (78' Timothee Kolodziejczak), Daniel Carrico, Sergio Escudero, Grzegorz Krychowiak, Steven N'Zonzi, Coke, Ever Banega (90+3' Sebastian Cristoforo), Vitolo, Kevin Gameiro (89' Vicente Iborra).

Żółte kartki: Dejan Lovren, Divock Origi (Liverpool FC) oraz Vitolo, Ever Banega, Adil Rami, Mariano Ferreira (Sevilla FC).

Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja).

ZOBACZ WIDEO Tłumy dziennikarzy i kibiców na treningu reprezentacji (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (87)
avatar
Jan Barski
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Lewandowskiego do Sevilli by nie wzięli , za słaby jest. Nie dla psa kiełbasa. 
avatar
Apator Fan-RSKZ
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Porażka strasznie boli,ale mnie nie złamie już nic.Przeżyłem traumę po poślizgu Gerrarda i stracie mistrzostwo,to już nic gorszego mnie nie spotka.I tak osiągneliśmy wiele.Wrócimy mocniejsi i p Czytaj całość
avatar
pajac
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wygrali, bo grali bez Krychowiaka. Gdyby Krychowiak grał to nie mieliby szans. Tak samo jakby kupili sobie Lewandowskiego i go wystawili. 
avatar
ikar
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
aaa jeszcze jedno, dwa zjawiskowe momenty - gol DS i akcja na 2:1 dla Sevilli, dla takich chwil kochamy pilke nożną 
avatar
ikar
19.05.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
fajny do oglądania mecz ze szczesliwym happy-endem dla Sevilli której kibicowałem, karny powinien byc jeden - ten Krychowiaka, to wszystko, tylko że po pierwsze to jeszce musialby byc trafiony, Czytaj całość