Michel Platini - wielki król i mały krętacz

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Powrót na szczyt i upadek

Koniec kariery tego piłkarza i to, co nastąpiło w kolejnych latach, jeszcze bardziej podkreśla jego klasę. Juventus podupadł i odrodził się jako europejska potęga dopiero w połowie lat 90., po niemal dekadzie lat chudych. Podobnie rzecz miała się z Francją, która dopiero w 1996 odniosła jakiś sukces, docierając do półfinału EURO 1996.

Jako selekcjoner Platini prowadził kadrę w latach 1988-92. Była to jego jedyna praca w "trenerce". W eliminacjach do mistrzostw świata we Włoszech jego drużyna nie wyszła z grupy, przegrywając z Jugosławią i Szkocją, ale w eliminacjach EURO 92 była fantastyczna. Wygrała wszystkie mecze eliminacyjne i jako jedyna awansowała do turnieju bez straty punktu. Świat czarował ofensywny duet Cantona - Papin. Potem nastąpiła katastrofa. Zespół odpadł z turnieju, a selekcjonerowi zarzucono tchórzliwą taktykę i dopuszczenie do podziału w szatni na linii Olympique Marsylia - reszta drużyny.

Platini, który kilka miesięcy wcześniej odbierał nagrody trenera roku od hiszpańskiego "El Pais" i brytyjskiego "World Soccer", musiał ustąpić.
Wylądował miękko, razem z Fernandem Sastre odpowiadał za organizację mistrzostw świata w 1998 roku we Francji. Jego praca została doceniona, on wrócił do gry jako człowiek sukcesu. Zaczął pracę dla Seppa Blattera, co z czasem doprowadzi go do upadku. Ale teraz był jeszcze czas żniw. Od 2002 roku zasiadał w komitetach wykonawczych UEFA oraz FIFA, a w 2006 roku uznał, że zrobi zamach na stołek szefa UEFA, zajmowany przez Szweda Lennarta Johanssona.
Wybory wygrał nieznacznie (27:23), ale od początku zachowywał się, jakby było to jednogłośne "vox populi".

Nie miał zamiaru być zarządcą, ale człowiekiem czynu. Nie wiadomo, na ile jego działania miały charakter merkantylny, na ile były zgodne z duchem wspólnoty, ale trzeba przyznać, że dopuścił do stołu mniejsze i średnie kluby Europy Wschodniej, które wcześniej pełniły rolę statystów. To za jego czasów tak zmieniano zasady kwalifikacji do Ligi Mistrzów, aby bycie miliarderem nie było warunkiem koniecznym.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)

Owszem, Liga Mistrzów jest i będzie zabawą bogatych, ale jednak i mniejsi mogli coś dostać z tortu. W 2010 roku, dzięki jego zabiegom, zwiększono liczbę drużyn na mistrzostwach Europy do 24, co otworzyło drzwi dla mniejszych federacji. W końcu jego dzieło życia, czyli EURO 2020, które będzie rozgrywane w wielu krajach, jako impreza całego kontynentu.

Logiczne jest, że to wszystko może doprowadzić do zwielokrotnienia przychodów. Trudno dziś przewidzieć, jak historia oceni te zmiany, ale trzeba przyznać, że są one rewolucyjne.

Nie zdołał zrealizować pomysłu z białą kartką, czyli minutowym wykluczeniem zawodników. Jego walka o powtórki telewizyjne wydaje się być wygrana, ale zwycięstwo nie pójdzie już na jego konto.

Po 8 latach rządów został pariasem. Zgubiła go zbytnia pewność siebie, przekonanie o bezkarności piłkarskich urzędników, czyli zwykła arogancja. Z punktu widzenia mniejszych i biedniejszych europejskich federacji koniec Platiniego nie jest najlepszą wiadomością. W erze telewizyjnej tylko odgórne działania administracyjne mogły zrównać szansę i to właśnie Francuz stał się rzecznikiem biedoty, realizując drugi z postulatów głównego hasła rewolucji francuskiej ("Wolność, Równość, Braterstwo albo Śmierć"). Dla samego siebie zostawił nieco zapomniany - czwarty.

Marek Wawrzynowski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×