Jak mu urwą nogę, to wtedy przestanie grać. Jacek Góralski w reprezentacji Polski

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Kur**, Bozia mi to jeszcze kiedyś wynagrodzi!

W Płocku jego kariera przyspieszyła. Niemal od razu wskoczył do wyjściowego składu. - Teraz na pewno pojawi się pięć tysięcy ojców sukcesu Górala, ale ja mogę to powiedzieć z czystym sumieniem: widziałem go już na pierwszych treningach z drugą drużyną Wisły, od razu wiedziałem, że to materiał na świetnego zawodnika. Niedługo później był już graczem pierwszego wyboru - mówi nam Łukasz Sekulski, były piłkarz klubu z Płocka, aktualnie przebywający w Koronie Kielce na wypożyczeniu z Jagiellonii.

Trener Marcin Kaczmarek zmontował w Płocku drużynę, która z Góralskim w składzie otarła się o awans do ekstraklasy (promocja do elity pojawiła się już bez niego). Słowem-kluczem, pojawiającym się najczęściej w rozmowach o Góralskim z jego kolegami, jest charakter.

- Góral kojarzy mi się z sytuacją, która miała miejsce na treningu. Graliśmy w siatkonogę, czyli dyscyplinę z założenia bezkontaktową, ale Jacek już tak ma, że w ferworze walki potrafi włożyć głowę tam, gdzie inni boją się wetknąć nogę. Strzał próbował blokować... głową. No i skończyło się kopnięciem w twarz i złamanym nosem. Ale to nie koniec. Kilka dni później graliśmy ligowy mecz, lekarze wykluczali jego występ, ale on się uparł. Stanęło na tym, że wykonano mu specjalną, ochronną maskę. Góral wyszedł w pierwszym składzie, w trzeciej minucie zaczął kląć, że maska mu przeszkadza. Zdjął ją, rzucił za linię, a przy każdym, gwałtowniejszym kontakcie z rywalem mocno krwawił – wspomina Krzywicki i dodaje: - Cały Jacek. Gdy słyszy, że ma siąść na ławce albo nie ma go w ogóle w kadrze na mecz, to zaczyna toczyć pianę z ust, zagryzłby trenera.

- Takich sytuacji było wiele - zauważa z kolei inny, dobry kumpel Góralskiego z czasów gry w Wiśle, Bartłomiej Sielewski. To z nim, Krzywickim, Sekulskim, Pawłem Magdoniem, Krzysztofem Janusem i Sewerynem Kiełpinem Góral trzymał się najbliżej. - Jacek zawsze oddaje na boisku całego siebie, na dodatek zawsze stara się przezwyciężać ból. Gdybyśmy mieli zliczyć wszystkie sytuacje, w których przystępował do meczu z kontuzją, urazem, bólem albo niedogodnością, to zabrakłoby nam palców u rąk - dodaje.

Sekulski: - Wiele mówi się o tym, jak bardzo poświęca się dla zespołu, jak mocno walczy. Ale ja mogę dać konkretny przykład. Wystarczy wejść do szatni tuż po zakończeniu meczu i popatrzeć na jego twarz. Ona zawsze jest sina ze zmęczenia. To jest po prostu skrajne wyczerpanie, większość ligowców nie jest w stanie wybiegać tak meczu, jak on. Zresztą on czasem wychodzi na mecze mając takie kontuzje, przez które większość ligowców położyłaby się na stół i skasowała pieniądze za operację.

Przed gierkami podczas treningów Góralski do składu dobierany był zawsze jako pierwszy, nikt przeciwko niemu nie chciał grać. To z powodu nieustępliwości, ostrej gry. Stąd wzięły się pseudonimy: Pirania, Kocur, Gryzoń.

- Jak ktoś nie jest piz******, to nie powinien mieć do Jacka pretensji o sposób grania. To jest styl bardzo ostry, nieustępliwy, na pograniczu faulu, ale nigdy brutalny. Przecież on nigdy nie dostaje bezpośrednich, czerwonych kartek - zauważa Sekulski i dodaje: - Wiem, że Jacek ma swoje jedno ulubione powiedzenie, którego zawsze używa po tym, jak sam zostaje wycięty przez przeciwnika równo z trawą. Ciężko, bo ciężko, ale jednak się podnosi z murawy i mówi pod nosem: - Kur**, Bozia mi to jeszcze kiedyś wynagrodzi!

Góralski się śmieje, potwierdza, że rzeczywiście właśnie w taki sposób rozmawia sam ze sobą w trakcie meczów.

Magdoń słysząc nazwisko Góralski, od razu rzuca do słuchawki: - Charakterny gość! Poza tym niezwykle pozytywny, dobry duch szatni. Po meczach lubił sobie pośpiewać w szatni piosenki disco-polo i potańczyć do nich!

- To prawda, ale w Płocku wszyscy lubiliśmy sobie pośpiewać disco-polo, na przykład piosenki Zenona Martyniuka - odbija piłeczkę piłkarz. - Pamiętam na przykład, że wtedy w naszej szatni królowała piosenka "Przez twe oczy zielone", w kadrze narodowej powinienem się więc bardzo dobrze odnaleźć... No i proszę pamiętać, że na tym disco-polo o mały włos nie awansowaliśmy do Ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Legia - Real. Nemanja Nikolić: Jeden z najbardziej szalonych meczów!
Czy Jacek Góralski zagości na stałe w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×