Kamil Glik: Nie damy się sprowokować

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak
Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak
zdjęcie autora artykułu

- To jest bardzo ważny mecz, ale nie ostatni, nie najważniejszy - mówi przed spotkaniem eliminacji Mistrzostw Świata z Czarnogórą, Kamil Glik, środkowy obrońca i jeden z liderów kadry narodowej.

Do Podgoricy reprezentacja Polski jedzie jako 12. zespół rankingu FIFA. Nasi rywale, reprezentacja Czarnogóry, zajmują miejsce 64.

- Ranking jest fajny dla statystyk, a tam trzeba walczyć. Dla nas nie ma znaczenia czy to jest 12. czy 15. miejsce. Czujemy się dobrą drużyną - przekonuje Kamil Glik.

Piłkarze doskonale zdają sobie sprawę, że wygrana w Podgoricy da nam ogromny luksus przed końcówką eliminacji, ale zawodnik AS Monaco zaznacza, żeby nie traktować tego spotkania jak walki o być albo nie być.

- Jesteśmy na półmetku eliminacji. To bardzo ważny mecz. Ale też nie jest to mecz, który zadecyduje. Kolejny ważny, ale nie ten ostatni - uważa zawodnik.

ZOBACZ WIDEO PSG nie odpuszcza liderowi. Zobacz skrót meczu z Olympique Lyon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Na zgrupowanie kadry przyjechał jako jeden z najlepszych zawodników Ligue 1. Jego zespół prowadzi we Francji, ale też awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

- Każdy wie, że jak fajnie układa się w klubie, to łatwiej przyjeżdżać na kadrę - mówi Glik, który obok Lewandowskiego i Grzegorza Krychowiaka jest jednym z liderów drużyny narodowej.

Oczywiście nie zabrakło pytań o jedno z jego pierwszych doświadczeń kadrowych, wyjazdowy mecz w Podgoricy we wrześniu 2012.

- To było fajne doświadczenie, pamiętamy to co wszyscy, latały krzesełka, petardy. To nieprzyjazny teren, tego się spodziewamy i mam nadzieję, że wszyscy wiedzą gdzie jedziemy, również ci, którzy wtedy z nami nie byli - mówi zawodnik.

- Nie damy się sprowokować i ponieść tym emocjom. Na tym będzie zależało Czarnogórcom. Musimy się wykazać doświadczeniem - dodaje. I zaznacza, że piłkarze zdają sobie sprawę z klasy przeciwnika.

- To niezła drużyna, u siebie świetnie, bardzo walcząca, która nie odpuści do ostatnich minut. Wiemy co zrobić, gdzie są ich mocne strony. Sztab fajnie nam to nakreślił - kończy.

Źródło artykułu: