Katastrofa w Monachium. Mieli zagrozić Bayernowi, popadli w niebyt

Za pieniądze jordańskiego bogacza miał być najpierw awans do Bundesligi, a potem do Ligi Mistrzów. Zamiast meczów z Realem Madryt czy Manchesterem City TSV 1860 Monachium czekają spotkania z... FC Pipinsried, VfB Eichstaett czy VfR Garching.

Michał Fabian
Michał Fabian
Anthony Martial Newspix / NEWSPIX / Na zdjęciu: Anthony Martial

- Liga Mistrzów to nasze marzenie - tak brzmiał tytuł wywiadu, jaki "Kicker" przeprowadził we wrześniu 2016 r. z Hasanem Ismaikem, właścicielem TSV 1860 Monachium, wówczas klubu 2. Bundesligi. - Marzeniem nas wszystkich jest awans do Bundesligi, a pewnego dnia także gra w Champions League. Jesteśmy na właściwej drodze, by uczynić z 1860 jeden z najlepszych klubów w Europie - dodał biznesmen z Jordanii, który twierdził, że "Die Loewen", czyli "Lwy" pójdą śladem takich klubów jak Borussia Dortmund i Atletico Madryt.

Z szumnych zapowiedzi nie zostało nic. Dziewięć miesięcy później doszło do katastrofy, na którą klub pracował tak naprawdę od wielu lat. 30 maja 2017 r. drużyna prowadzona przez Vitora Pereirę przegrała rewanżowy mecz barażowy o utrzymanie w 2. Bundeslidze z SSV Jahn Regensburg 0:2 (w pierwszym spotkaniu padł remis 1:1). Spadek swoich ulubieńców oglądało 62200 kibiców, którzy w środku tygodnia (wtorek, godz. 18) wypełnili Allianz Arenę. Część z nich nie wytrzymała. Gdy "Lwy" zmierzały ku trzeciej lidze, zaczęli wyrywać krzesełka i rzucać nimi na murawę.

To jednak nie był koniec dramatu zasłużonego klubu. Do 2 czerwca TSV 1860 miał czas na złożenie wniosku licencyjnego na grę w 3. Bundeslidze (ostatni poziom zawodowy w Niemczech). Hasain Ismaik miał zagwarantować ok. 11 mln euro. Dla Jordańczyka takie pieniądze problemem nie są, ale zdecydował się ich nie płacić. Był to kolejny akt walki o władzę w klubie z Monachium, który miał opłakane skutki. "Lwy" popadły w niebyt. Zostały wyautowane poza zawodowy futbol, zdegradowane do czwartej ligi (Regionalliga Bayern).

Kiedyś to Bayern był w ich cieniu

- Miasto jest podzielone na część niebieską czyli nas i czerwoną czyli Bayern. TSV kibicują mieszkańcy centrum miasta, Bayernowi - ludzie z obrzeży i okolicznych landów, które przyjeżdżają na mecze. Rodowici mieszkańcy Monachium mają niebieską tradycję, ale ze względu na to, że jesteśmy w II lidze, w oczy bardziej rzuca się kolor czerwony - wyjaśniał w 2014 r. Grzegorz Wojtkowiak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Były reprezentant Polski był wówczas zawodnikiem TSV 1860.

Baraże o Primera Division: Getafe w finale. Zobacz skrót meczu z Huescą [ZDJĘCIA ELEVEN]


W latach 60. ubiegłego wieku początkowo to o "Lwach" było głośniej - nie tylko w Monachium, ale także w Niemczech i całej Europie. Gdy w 1963 r. powstawała Bundesliga, to TSV 1860 znalazł się w gronie klubów-założycieli (Bayern Monachium grał wtedy w Regionallidze). Rok później zdobył Puchar Niemiec (drugi raz w historii; poprzednio - w 1942 r. - z Ernestem Wilimowskim w składzie), a w 1965 r. wystąpił w finale Pucharu Zdobywców Pucharów. Lepsze od monachijczyków okazały się "Młoty", czyli West Ham United, które zwyciężyły w finale na Wembley 2:0.

W sezonie 1965/66 Bayern - jako beniaminek Bundesligi - zajął bardzo dobre trzecie miejsce, ale i tak pozostał w cieniu lokalnego rywala. TSV 1860 sięgnął wówczas po mistrzostwo kraju (jedyny raz w historii). Kilka lat później role się odwróciły. To "czerwona część Monachium" miała zdecydowanie większe powody do radości. A "niebiescy" przeżywali coraz większe problemy. W 1970 r. spadli z Bundesligi, a w 1982 r. wylądowali nawet w trzeciej lidze (po tym, jak stracili licencję).

Nowak jedną z gwiazd

Na najwyższy szczebel "Sześćdziesiątki" (niem. "Sechzig"; to kolejny przydomek TSV 1860) powróciły w 1994 r. Pod wodzą charyzmatycznego trenera Wernera Loranta i pod rządami prezydenta Karla-Heinza Wildmosera drużyna ugruntowywała pozycję w niemieckiej elicie. Wydatnie pomógł jej w tym m.in. Piotr Nowak, który zasilił szeregi beniaminka, stał się gwiazdą całej ligi, a w Monachium występował do 1998 r.

Piotr Nowak w barwach TSV 1860 Monachium, obok Krasimir Bałakow z VfB Stuttgart. Fot. PAP/EPA/Harry Melchert Piotr Nowak w barwach TSV 1860 Monachium, obok Krasimir Bałakow z VfB Stuttgart. Fot. PAP/EPA/Harry Melchert
Koszulkę z charakterystycznym lwem w herbie przywdziewało ma przełomie wieków wielu znanych piłkarzy - m.in. Bernhard Winkler, Jens Jeremies, Daniel Borimirow, Horst Heldt, Abedi Pele, Thomas Haessler, Martin Max (dwukrotny król strzelców Bundesligi, w 2000 i 2002 r.) czy Benjamin Lauth. W 1997 r. drużyna zakwalifikowała się do Pucharu UEFA, a trzy lata później - po zajęciu czwartego miejsca w Bundeslidze - walczyła w eliminacjach Ligi Mistrzów. Bez powodzenia, bo lepszy okazał się Leeds United.

W tamtych latach TSV 1860 miał ogromne ambicje, by wyjść z cienia Bayernu. Długo nie potrafił wygrać derbów, ale w sezonie 1999/2000 dokonał tego dwukrotnie (1:0 jako gospodarz i 2:1 jako gość - oba spotkania odbywały się na Stadionie Olimpijskim).

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., CO O TSV 1860 MÓWIŁ OSTATNIO PIOTR NOWAK I DLACZEGO ARABSKI INWESTOR, ZAMIAST ZBUDOWAĆ POTĘGĘ, PONIÓSŁ KLĘSKĘ

Czy TSV 1860 Monachium wywalczy w przyszłym sezonie awans do zawodowej, 3. Bundesligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×