Ujawniono kontrakt ligi z Totalizatorem. Czy to wojna Ekstraklasy z PZPN?

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: mecz Lotto Ekstraklasy
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: mecz Lotto Ekstraklasy

Ekstraklasa podpisała umowę z Totalizatorem Sportowym. Jej wysokość jest niższa niż ostatnio, ale przedstawiciele ligi zapewniają, że umowa nie jest mniej korzystna.

W tym artykule dowiesz się o:

Dzień zdominowała informacja serwisu weszlo.com, który wyśmiał nowy kontrakt Totalizatora Sportowego z Ekstraklasą, opiewający na sumę 6,15 mln złotych.

Przedstawiciele Ekstraklasy uważają, że ujawnienie kontraktu jest kolejnym etapem wojny między ligą a szefami PZPN, którzy chcą przejąć kontrolę nad spółką.

Nikt z firmy nie chciał się oficjalnie wypowiedzieć w sprawie, argumentując, że umowa jeszcze nie została podpisana i nastąpi to dopiero 3 sierpnia.

Nieoficjalnie jeden z przedstawicieli spółki stwierdził, że faktycznie kontrakt powinien być znacznie wyższy. Lotto zeszło z ceny, mimo że zachowało nazwę, więc jest sponsorem tytularnym, ale straciło prawo do eksponowania swojego logo na froncie każdej koszulki. Ekstraklasa uważa, że pozyska tu innego sponsora ("prowadzimy rozmowy z trzema podmiotami"), co oznacza, że łączna wartość umów będzie co najmniej taka sama jak ostatnio. Tym bardziej, że jest to dobrze wyeksponowane miejsce, widoczne w telewizji. W poprzednim rozdaniu umowa opiewała na 8 mln złotych plus 2 mln w bonusach.

Teraz mamy 6 (5 netto plus 1 w bonusach) i... no właśnie - nie wiadomo, ile się uda wytargować. Więc sprawa jest niepewna. Szefowie Ekstraklasy wiedzą, że będzie to więcej niż w poprzednim rozdaniu. Zdają też sobie sprawę z tego, że umowa, którą podpisali, mogłaby być wyższa. Dlatego, jak się dowiadujemy, podpiszą ją na rok, nie dłużej. Mimo nacisków Lotto, które chciało umowy na dwa lata.

ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu

Według naszych informacji, ujawnienie danych, łącznie ze skanem umowy, zirytowało szefów Ekstraklasy. Nie mają oni zastrzeżeń do dziennikarzy, którzy wykonali swoją pracę. Dlatego realizację zapowiadanych publicznie "kroków prawnych" szybko zarzucono. Chodzi bardziej o źródło przecieku. Według ludzi z ESA interes w tym, żeby zdyskredytować władze Ekstraklasy,  ma PZPN, który chce przejąć kontrolę nad piłką ligową i obsadzić w niej swoich ludzi, na czele z działaczem, który wcześniej zajmował się sprzedażą praw telewizyjnych.

Tu nikt się oficjalnie nie wypowie, bo oskarżenie jest poważne (działanie na szkodę spółki), a dowodów póki co nie ma.

Źródło artykułu: