Marco Paixao w sobotę strzelił dwa gole Wiśle Płock, a jego wynik mógł być jeszcze lepszy. - Nie trafiłem dwóch naprawdę dogodnych szans, a druga z nich to skandal z mojej strony. Mój mózg musiał się zatrzymać, nie mam pojęcia jak to w ogóle możliwe. Tak wygląda jednak piłka nożna i czasami robisz w niej wielkie rzeczy, czasami okropne - powiedział Portugalczyk.
Obecnie napastnik Lechii Gdańsk ma już na swoim koncie 11 goli, co daje mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców Lotto Ekstraklasy. - To dla mnie nie jest istotne. Ważne jest to, by strzelać gole w wygranych meczach. Rozmawiałem o tym z Adamem Owenem i najważniejszy jest zespół - podkreślił Marco Paixao.
Gdańszczanie wygrali dwa mecze z rzędu. - To dla nas bardzo ważne. W tym sezonie nie wygraliśmy jeszcze dwóch meczów z rzędu i mogę powiedzieć, że teraz nasz silnik wystartował. Teraz już nie chcemy się zatrzymywać - stwierdził Paixao, którego zespół na chwilę awansował do pierwszej ósemki. - To jest Ekstraklasa, tutaj szalone rzeczy się zdarzają. Wierzymy w to, że będziemy wygrywać kolejne mecze i w grudniu znajdziemy się w ligowej czołówce. To dla nas nowa motywacja - stwierdził.
Motywacja Lechii była wielka szczególnie, że po ostatniej wygranej z Arką w Gdyni, autobus z piłkarzami witało około 2 tysiące fanów. - To było coś niesamowitego, czegoś takiego nie przeżyłem przez całe moje życie. To było nie do uwierzenia. Tyle osób do nas przyjechało i dla takich chwil żyję w Polsce. Po wygranych derbach było widać po nas, po trenerach, że uśmiechamy się coraz więcej. W zespole coś się zmieniło - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Dublet Roberta Lewandowskiego - zobacz skrót meczu Bayern Monachium - FC Augsburg [ZDJĘCIA ELEVEN]