Miroslav Covilo przebywa w Szwajcarii już miesiąc. 31 lipca przeszedł w Lugano badania medyczne przed podpisaniem kontraktu, ale do transferu ostatecznie nie doszło, ponieważ kluby nie wypracowały finalnego porozumienia w sprawie warunków transakcji.
Bośniak przeszedł badania w trakcie urlopu, na który został wysłany, kiedy światło dzienne ujrzał jego konflikt z władzami Cracovii. Więcej o tym TUTAJ. Wobec tego, że temat jego transferu upadł, 6 sierpnia powinien wrócić do Krakowa, ale został w Szwajcarii i bez zgody Pasów trenował z zespołem Guillermo Abascala. Mało tego, 22 sierpnia podczas dezercji wziął nawet udział w grze kontrolnej z V-ligowym FC Paradiso. Więcej o tym TUTAJ.
Piłkarz ani myślał wracać do Polski, a z władzami krakowskiego klubu kontaktował się jedynie za pośrednictwem pełnomocnika, próbując doprowadzić do rozwiązania umowy. Natomiast w czwartek, dzień przed zamknięciem letniego okna transferowego w Szwajcarii, zagrał va banque i wypowiedział Pasom kontrakt, podpisując dwuletnią umową z Lugano.
Covilo zdecydował się na ten desperacki ruch, ponieważ Cracovia nie chciała zgodzić się na jego odejście do szwajcarskiego klubu, a by Lugano mogło zarejestrować go do gry w szwajcarskim związku piłki nożnej, musiał zostać jego zawodnikiem przed końcem okresu transferowego.
Diamo il benvenuto a Miroslav #Covilo, che da oggi veste la maglia bianconera numero 6.
— FC Lugano (@FCLugano1908) 30 sierpnia 2018
I dettagli: https://t.co/KZjHbcNeWj#FCLugano #forzalugano pic.twitter.com/sFehanWmyc
To jednak nie finał sprawy. To, czy Bośniak miał podstawy do wypowiedzenia Pasom mającego obowiązywać do czerwca 2020 roku kontraktu, zbada FIFA. Zgodnie z praktyką międzynarodowa federacja wyda Covilo tymczasową zgodę na grę w barwach Lugano, a następnie rozstrzygnie, czy piłkarz mógł podjąć tak drastyczne kroki.
Według naszych informacji, argumentacja Covilo opiera się na dwóch filarach. Po pierwsze, klub obiecał mu podwyżkę w wysokości 2 tys. euro, ale do podpisania odpowiedniego aneksu nie doszło. A po drugie, że w jego rozumowaniu Cracovia zgodziła się na jego odejście do Lugano, by następnie zgodę cofnąć.
Niewykluczone, że zwycięsko z tego konfliktu wyjdzie krakowski klub. Jeśli FIFA uzna, że Covilo nie miał racji, Cracovii będzie przysługiwać odszkodowanie, które może wynieść nawet 2 mln euro. Jeśli FIFA przyzna rację piłkarzowi, Pasy będą musiały wypłacić mu wszystkie pensje, które gwarantował mu mający obowiązywać do końca sezonu 2019/2020 kontrakt.
Piłkarz zaryzykował, a do tego znalazł się w mało korzystnym położeniu ze względu na swoje wcześniejsze zachowanie wobec Cracovii, którym naruszył przepisy FIFA: bez zgody i wiedzy krakowskiego klubu negocjował z Lugano, a następnie trenował ze szwajcarskim zespołem. Z tego tytułu może zostać nawet zdyskwalifikowany przez światową federację.
Bunt kapitana
Lugano po raz pierwszy skontaktowało się z Covilo w maju. Kilka tygodni później piłkarz poinformował przełożonych, że chce skorzystać z propozycji szwajcarskiego klubu i poprosił Cracovię o zgodę na transfer. Krakowianie nie byli zainteresowani sprzedażą kluczowego zawodnika i zaproponowali mu podwyżkę miesięcznej pensji o 2 tys. euro. Jak napisała Cracovia w oświadczeniu, piłkarz odrzucił ofertę i "upierał się przy rozwiązaniu kontraktu i odejściu z klubu za darmo". Już wcześniej szantażował Cracovię, zapowiadając, że "jeśli nie otrzyma zgody na odejście z Cracovii, zakończy karierę sportową". Więcej o tym TUTAJ.
Covilo został w Cracovii, ale zrezygnował z pełnienia funkcji kapitana. Zaczął sezon w wyjściowym składzie, a po meczu 1. kolejki ze Śląskiem Wrocław (1:3) jego konflikt z klubem ujrzał światło dzienne. Na pytanie o to, dlaczego opaskę przejął Michał Helik., odparł: - Poszedłem do trenera i powiedziałem, że już nie chcę być kapitanem. Z trenerem nie mam żadnego problemu - z nim mam dobry kontakt. Chodzi o inne sprawy. Nie chcę pozwolić niektórym ludziom, żeby kręcili mną jak debilem.
Pomocnik nie chciał sprecyzować, co ma na myśli, ale to, co powiedział, uderzyło we władze Pasów, które trzy godziny później za pośrednictwem Twittera oskarżyły piłkarza o niesportowe zachowanie i wymuszenie zgody na odejście. "Miroslav Covilo chce za darmo odejść do Lugano i niesportowym zachowaniem wymusza tę decyzję na władzach klubu" - głosił komunikat klubu z Kałuży 1.
Serb odniósł się do tego na Facebooku, twierdząc, że to nieprawdziwe informacje, ale dwa dni później Cracovia wydała mocne oświadczenie, w którym ze szczegółami przedstawiła historię sporu. Władze Pasów ujawniły szczegóły z kolejnych kontraktów podpisywanych przez piłkarza i poinformowały, że Covilo uciekł się do szantażu, próbując wymusić zgodę na odejście do Szwajcarii. Piłkarz został też oskarżony o złamanie przepisów FIFA. Więcej o tym TUTAJ.
24 lipca do akcji wkroczył Janusz Filipiak. Właściciel klubu spotkał się najpierw z drużyną, a potem z dziennikarzami i poinformował, że Covilo grozi kara dyscyplinarna za działanie na szkodę klubu i niekorzyść zespołu, ale będzie do dyspozycji trenera Probierza.
- Zasługuje na karę dyscyplinarną, bo zadziałał na szkodę klubu i na niekorzyść zespołu. Uzgodniliśmy z trenerem, że jego wartość sportowa, a ta szkoda, którą wyrządził klubowi medialnie to dwie różne sprawy. Nikt się nie będzie mścił na zawodniku. Jest potrzebny. Niech teraz na boisku pokaże, jaki jest wspaniały - mówił właściciel Cracovii. Więcej o tym TUTAJ.
Dzień później jednak Covilo zaatakował słownie wiceprezesa Jakuba Tabisza i 26 lipca został wysłany na urlop, z którego miał wrócić 6 sierpnia. W międzyczasie otrzymał zgodę na przejście badań w Lugano, ale po tym jak sprawa jego transferu upadła, w Krakowie już się nie pojawił.
Covilo był związany z Cracovią od sierpnia 2014 roku. Rozegrał dla Pasów łącznie 112 spotkań, w których strzelił 21 goli, a przy 7 asystował. Kapitanem zespołu był od czerwca 2017 roku.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Karol Linetty blisko szczęścia w polskim meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]