Dariusz Mioduski dementuje plotki o sprzeczce Carlitosa z Sa Pinto. "To są wymysły"

Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski
Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski

- Nie było żadnej sprzeczki pomiędzy Cartlitosem a Ricardo Sa Pinto. Trener uznał, że w Płocku poradzi sobie bez niego. To wszystko, reszta to wymysły - mówi stanowczo Dariusz Mioduski, szef Legii Warszawa.

W ostatnich dniach w kontekście Legii Warszawa najgorętszym tematem było ewentualne odejście Carlitosa do New York City FC. Amerykanie chcieli zapłacić za piłkarza mistrza Polski około 2,5 mln euro. Ostatecznie Hiszpan rundę wiosenną spędzi w Warszawie.

- Nie chcieliśmy Carlitosa sprzedawać, ale "poszliśmy" do niego, żeby sam też mógł powiedzieć czego chce. Ma swoje lata, klub, jak mówiłem, jest poważny, a my w Legii nie blokujemy piłkarzy na siłę. Carlitos trochę się zastanawiał, ale w końcu oświadczył, że woli zostać w Legii i walczyć z nami o mistrzostwo - wyjaśnia Dariusz Mioduski w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z "Super Expressu".

Zobacz także: W Niemczech burza po słowach Hamanna. Hitzfeld bierze w obronę Lewandowskiego. "Krytyka była przesadzona"

Szef Legii dementuje jednocześnie informacje o sprzeczce, do której miało rzekomo dojść między piłkarzem a trenerem Ricardo Sa Pinto. - Czytam, że doszło do sprzeczki między nim a trenerem. To bzdura. Sa Pinto zadecydował, że skoro piłkarz może myśleć o transferze i przez to nie być w stu procentach skupiony na meczu, to nie powinien jechać. Uznał, że w Płocku poradzi sobie bez niego. To wszystko, reszta to wymysły - mówi stanowczo.

ZOBACZ WIDEO Gorzki powrót Błaszczykowskiego. "Nie oczekujmy od Kuby, że zbawi świat"

W wywiadzie Mioduski odnosi się także do sporej liczby Portugalczyków w składzie. Prezes warszawskiego zespołu nie widzi w tym problemu. Zachwala ich pracowitość. Liczy także na Iuri Medeirosa, który do Legii trafił jako ostatni. Został wypożyczony ze Sportingu.

- Myślę, że każdy z nich coś wnosi albo wniesie do zespołu. Jeszcze niedawno nie mielibyśmy szans sprowadzić kogoś takiego jak Medeiros. Ale trafił do nas, bo zna Sa Pinto. Inaczej by się go tu nie udało sprowadzić. Po drugie, Portugalczycy to nacja lubiąca ciężko pracować, pewnie bardziej bym się martwił, gdyby to byli bardziej zabawowi Brazylijczycy - podkreśla.

Mioduski zdradza także, że trwają rozmowy z Michałem Kucharczykiem na temat przedłużenia umowy. - Piłka jest po jego stronie. Dostał od nas propozycję nowej umowy - komentuje.

Komentarze (10)
avatar
Legionista71
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie przeceniajcie jagafanna ze pracuje na budowie tzn pilnuje w nocy placu budowy. Po pierwsze w białym stoku od dawna nic się nie buduje po drugie pisałem kiedy ze jagafann pracuje w sortowni Czytaj całość
avatar
Daryl Dixon
13.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szok.
Gość z Biedastoku wstał o 4:40 w nocy żeby skomentować artykuł o Legii...
No chyba, że to ochroniarz na parkingu strzeżonym to wtedy nie musiał wstawać.
_______
Jagafan 2 h 22 m
Czytaj całość
Jagafan
13.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aj, tam, aj tam.......po co nam sa potrzebne jakies Pazdany lub Kucharczyki, trener Pindo ma swoja metode, polegajaca na sprowadzaniu Portugalskiego szrotu, gdzie byl ten szrot w meczu w Plocku Czytaj całość