Bartosz Bosacki: Brak wzmocnień w Lechu jest zastanawiający, Adama Nawałki na razie nie wolno oceniać

Newspix / Tomasz Jastrzębowski / Foto Olimpik / Na zdjęciu: Bartosz Bosacki
Newspix / Tomasz Jastrzębowski / Foto Olimpik / Na zdjęciu: Bartosz Bosacki

Po inauguracyjnej porażce z KGHM Zagłębiem Lubin (1:2) Lech wypadł z podium, a trener Adam Nawałka ma o czym myśleć. - Na razie go nie oceniajmy - apeluje jednak Bartosz Bosacki.

Po przyjściu byłego selekcjonera reprezentacji Polski, w Poznaniu wiele sobie obiecywano, tym bardziej więc marna postawa Kolejorza w starciu z Miedziowymi była wielce rozczarowująca.

- Ja nie wyciągam daleko idących wniosków, nie na tym etapie. Wszyscy patrzą przez pryzmat zimy, gdy zbyt wiele jeśli chodzi o personalia się nie wydarzyło. Pamiętajmy jednak, że po objęciu posady przez trenera Nawałkę drużyna nagle zaczęła wygrywać. Nie powiedziałbym więc, że on nie zna sposobu na pobudzenie chłopaków - uważa Bartosz Bosacki.

Forma nadejdzie później?

Były obrońca Lecha podkreśla, że pierwszy mecz po zimowej przerwie może wyglądać bardzo różnie. - Sam to wiele razy przeżywałem i takie spotkania bywały słabe. Np. zespoły prowadzone przez Franciszka Smudę miały tak, że na złapanie optymalnej formy czekały czasem kilka kolejek. Dlatego teraz nie należy wyciągać wniosków, że z Lechem dzieje się coś złego. Wierzę, że sztab ma pomysł i wie, co trzeba zrobić, by drużyna biła się o to, na co ją stać. Mówienie, że tu nie ma odpowiednich piłkarzy do walki o najwyższe cele jest przedwczesne. Na razie odbył się jeden mecz.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Problem w tym, że podobna kadra Kolejorza zawodzi od dłuższego czasu, przez co pracę stracili wcześniej Nenad Bjelica i Ivan Djurdjević. - Jeśli Adam Nawałka zdecydował się objąć ten zespół, to zapewne miał jakieś założenia i zadał pytanie, czy zimą dostanie nowych zawodników. Jeśli nawet odpowiedź była negatywna, to na pewno nie uznał, że tu się nie da walczyć o mistrzostwo. Inaczej by tej oferty nie przyjął - zaznaczył Bosacki.

Wcześniej w podobnej sytuacji był Djurdjević, który wytrwał na stanowisku kilka miesięcy. - Gdy Ivan przejmował zespół, mówiłem, że jeśli nie dostanie wsparcia ze strony klubu, to nie dotrwa do zimy. Trudno mi dziś oceniać jak to jest w przypadku Adama Nawałki. Lechowi uciekały sukcesy, bo to wynikało z okoliczności. W szatni od dłuższego czasu brakuje piłkarzy, którzy utożsamiają się z klubem i miastem. To w specyficznej poznańskiej atmosferze jest bardzo istotny czynnik - dodał były obrońca Kolejorza (w latach 2002-2004 i 2006-2011).

Budowa drużyny od nowa

Czy Nawałka może podzielić los Djurdjevicia i przy większej liczbie tak słabych meczów jak ten piątkowy z KGHM Zagłębiem przedwcześnie stracić pracę? Bosacki twierdzi, że sytuacja byłego selekcjonera jest zupełnie inna. - Ivan został wsadzony na minę, Nawałka nie. To doświadczony szkoleniowiec i na pewno zrobił dobre rozeznanie, zanim zdecydował się podpisać umowę.

->Lech Poznań osłabiony w Gliwicach, opóźnia się debiut Juliusza Letniowskiego

Zdaniem byłego obrońcy problem tkwi gdzie indziej. - Dla mnie zastanawiające jest, że zimą nie wzmocnił Lecha nikt, kto byłby w stanie zrobić różnicę. Dlatego teraz w większym stopniu stawiałbym na młodych zawodników. Zacząłbym budować zespół od nowa, zamiast posługiwać się obcokrajowcami, bo ten model od dłuższego czasu się nie sprawdza, czego Lech stale doświadcza. Klub szczyci się akademią, która podobno funkcjonuje fantastycznie, więc niech da tym chłopakom grać.

Bosacki podkreśla, że dziś jakakolwiek dyskusja o skuteczności projektu pt. "Adam Nawałka trenerem Lecha" jest nie na miejscu. - Już rozmowa na ten temat to robienie złej atmosfery. Gdy przy Bułgarskiej ogłaszano nazwisko byłego selekcjonera, wszyscy piali z zachwytu. Nie wiem jak wyglądały jego negocjacje z klubem, czy żądał wzmocnień, czy Lech ma na nie pieniądze, ale na razie dajmy mu pracować. Na pierwsze oceny przyjdzie czas latem. Niewykluczone, że zimą klubowi nie udało się znaleźć zawodnika, na którego byłoby go stać, a który robiłby różnicę. Wcześniej ściągano zbyt słabych piłkarzy, więc być może teraz wszyscy czekają na takie ruchy do lata - zakończył.

->Tomasz Rząsa: Wiosna weryfikacją dla kilku piłkarzy Lecha Poznań, przygotowujemy już letnie transfery

Źródło artykułu: