Piłkarze Arki Gdynia zremisowali bezbramkowo w derbach z Lechią Gdańsk. - Nie jesteśmy z tego do końca zadowoleni. Ten punkt nie daje nam wiele. Oczywiście go szanujemy, bo graliśmy z liderem, ale chcieliśmy wygrać. Mieliśmy ku temu sytuacje. Atmosfera jest troszeczkę inna niż po ostatnio przegranym meczu, ale do pełni szczęścia jeszcze daleko - powiedział Adam Marciniak, kapitan gdyńskiego klubu.
Przed spotkaniem ujawniono informację, że Zbigniew Smółka nie będzie już trenerem Arki. - Nie jest to łatwe. Koniec końców zawsze zawodnicy wychodzą na boisko i grają. Jeśli trener zostaje zwolniony, to też porażka piłkarzy. Ja jako zawodnik, który grał w każdym meczu, absolutnie się ku temu poczuwam i to też moja porażka, że przyczyniłem się do zwolnienia trenera. Nie jest to wesoła, komfortowa sytuacja, ale takie jest piłkarskie życie. Nie raz, nie dwa każdy z nas taką sytuację już przechodził. Może się tego powoli spodziewaliśmy, ale jest trochę smutno - ocenił Marciniak.
Zbigniew Smółka: Można nie lubić trenera, ale trzeba szanować klub. Zobacz więcej!
Na konferencji prasowej trener zasugerował, że piłkarze Arki się przyczynili do zwolnienia i że część szatni nie poszła za nim. - Ciężko mi się odnieść do tych słów, bo ich nie słyszałem. Ja mogę odpowiedzieć na to tylko tak, że w moich oczach każdy z kolegów w szatni dawał z siebie sto procent i był na maksa zaangażowany - przekazał obrońca.
Piotr Stokowiec stanął w obronie trenera Arki Gdynia. Zobacz więcej!
Sytuacja, w której trener jest zwolniony tuż przed meczem nie zdarza się zbyt często. - To prawda, ja jeszcze nie przeżyłem czegoś takiego. Trenerowi chodziło o to, byśmy dowiedzieli się bezpośrednio od niego, a nie z przecieków medialnych, których ostatnio było zbyt dużo, nad czym ubolewam. Zbyt często mogliśmy w mediach przeczytać nie do końca prawdziwe informacje odnośnie tego, co dzieje się w naszej szatni. Trener chciał to nam przekazać, a my jesteśmy zawodowcami i chcieliśmy być w stu procentach skoncentrowani. Po tej informacji był lekki smutek i ludzkie współczucie. W szatni sytuacje prywatne układają się tak, że jedni się lubią bardziej, inni mniej, jednak gdy człowiek traci pracę, to mu się współczuje. Gdy zaczęła się rozgrzewka przedmeczowa, każdy wyłączył myślenie o tym i skupił się na meczu. Podczas spotkania nie siedziało nam to już w głowie - podsumował Adam Marciniak.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kibice wymusili zwolnienie trenera Arki? "Siła nacisku ma znaczenie"