Marek Wawrzynowski: Brak reakcji na zachowanie chuliganów to wstyd dla Jagiellonii Białystok (felieton)

Wśród osób, które napadły na uczestników Marszu Równości, była spora grupa kibiców Jagiellonii Białystok. Dziwi brak zdecydowanej reakcji klubu.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Przeciwnicy I Marszu Równości w Białymstoku, organizowanego przez Stowarzyszenie Tęczowy Białystok PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Przeciwnicy I Marszu Równości w Białymstoku, organizowanego przez Stowarzyszenie Tęczowy Białystok
Wydarzenia z Białegostoku, choć byśmy tego nie chcieli, dotyczą w znacznym stopniu futbolu. Za tchórzliwymi atakami na nieletnich stali chuligani, niestety, ubrani w barwy Jagiellonii Białystok. Klub na razie nie odciął się od skandalicznego zachowania. Czy powinien? To dyskusyjne. Moim zdaniem tak. Nie chciałbym, żeby jakaś banda bijąca dzieci chodziła z moim wizerunkiem na koszulkach. Od razu wydałbym oświadczenie, że jestem zdecydowanie przeciwko biciu dzieci przez bandę nasterydowanych "karków".

Jedyne co ma do powiedzenia rzecznik klubu to: "Jako klub nie będziemy się w żaden sposób ustosunkowywać do sprawy. Nikt nie kontroluje tego, kto kupuje koszulki i gadżety, i w jaki sposób ich potem używa".

Moim zdaniem to zwykłe tchórzostwo. Jagiellonia uważa najwyraźniej, że jej kibice to nie jej problem. Kibice piszą, że ci ludzie byli w butach "Nike" albo "Adidasa", więc niech te firmy też się odetną. Ktoś wrzucił nawet zdjęcie gangstera Rafała S., pseudonim "Szkatuła", który został przecież zatrzymany w podwarszawskiej Lesznowoli w koszulce Barcelony. W końcu "Messi", jak mówili na niego koledzy z klubu LKS Pniewy, był wielkim fanem Blaugrany. No więc czy Barcelona powinna się odciąć od Szkatuły?

ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]


Barcelona pewnie nawet nie wie, kto to jest, ale nie o to tu chodzi. To kompletne niezrozumienie tematu. Nie chodzi o to, że bandyta był kibicem Jagiellonii, ale o to, że grupa kibiców Jagiellonii to bandyci. Klub, nie odcinając się od nich jednoznacznie, de facto daje im przyzwolenie na bicie ludzi o odmiennych poglądach czy innej orientacji seksualnej.

Wiele na to wskazuje, gdy czyta się komentarze kierownika drużyny, Arkadiusza Szczęsnego. Na Twitterze dwa dni przed zamieszkami napisał:

"Kibice to jedyna grupa społeczna, która pomimo przywiązania do innych barw klubowych, potrafi zjednoczyć się w słusznej sprawie". A tą słuszną sprawą była według kibiców "obrona miasta". Dalej czytamy, że "w sobotę do Białegostoku przyjedzie wiele ekip z całego kraju, więc My jako gospodarz musimy zebrać się konkretnie i pokazać siłę kibiców z Białegostoku".

No więc pokazali, bijąc bezbronnych, często nieletnich manifestantów. Oczywiście każdy, kto ma trochę oleju w głowie wiedział, że dojdzie do zadymy, więc każdy kto nawoływał do tego zgromadzenia karków powinien - o ile starczy mu odwagi - wziąć odpowiedzialność za to, co się stało. Również Jagiellonia, jeśli nie reagowała na wpisy swojego kierownika. Nie wspominam dziś celowo o haniebnych wpisach jednego z radnych partii rządzącej, bo nie chcę w to mieszać polityki.

Chuligani piłkarscy są wszędzie tacy sami i z dnia na dzień się nie zmienią. Można było odnieść wrażenie, że na chwilę opustoszały siłownie i sklepy z odżywkami i całe chamstwo Polski zjawiło się na ulicy w Białymstoku, by pobić nastolatków.

A co pisał pan Szczęsny już po zajściach: "To co się stało wczoraj nie miało prawa się wydarzyć. Akty agresji z jednej czy drugiej strony były zupełnie niepotrzebne. Jeżeli ktoś uważa, że pochwalam wydarzenia jakie się tam wydarzyły-chyba zwariował. Szukanie sensacji na siłę".

Oczywiście nie było żadnych aktów agresji z jednej czy drugiej strony. Były tylko z jednej. Z tej, której "rzecznikiem" jest pan Arkadiusz, kierownik drużyny Jagiellonii Białystok, co pozwolę sobie raz jeszcze podkreślić.

Dziwię się, że klub milczy. Poglądy polityczne można mieć różne, ale brak reakcji na bicie dzieci i młodzieży przez prymitywnych osiłków to po prostu wstyd. Kompromitacja dla klubu, który teraz będzie funkcjonował w świadomości wielu zwykłych ludzi jako ten, którego kibice biją dzieci i młodzież.

ZOBACZ: Jagiellonia gromi Arkę na inaugurację sezonu

Może i dobrze, bo przecież nie jest to pierwszy raz, gdy fani Jagiellonii biją dzieci. Do takiego zdarzenia doszło już kilka lat temu na stadionie Legii Warszawa, kiedy kibice z Białegostoku zaatakowali sektor zajmowany w znacznym stopniu przez kobiety i dzieci. Doszło wówczas do wielkiej bitwy między chuliganami.

ZOBACZ: Dlaczego Polacy nie chodzą na mecze

Może w sumie nikogo nie dziwi, że do takich zdarzeń doszło właśnie w Białymstoku? Niestety jest to zdarzenie, które niweczy wysiłek wielu osób pracujących dla dobra klubu oraz PKO Ekstraklasy. Bo każde takie zdarzenie powoduje, że kibic piłkarski będzie kojarzony z prymitywnym osiłkiem. I wytłumacz teraz zwykłemu człowiekowi, który chce pójść na mecz z dzieckiem, że stadion to bezpieczne miejsce.

Marek Wawrzynowski

Czy klub powinien odnieść się do sprawy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×