Jagiellonia Białystok pokonała 2:0 (0:0) Arkę Gdynia w meczu 16. kolejki PKO Ekstraklasy. - Trochę byliśmy zaskoczeni, bo w ostatnich spotkaniach rywale wychodzili wysokim pressingiem i na to się przygotowaliśmy. Myślę jednak, że od początku mieliśmy wszystko pod kontrolą i nie przypominam sobie, aby zdołali nam zagrozić. Tak naprawdę można było sobie jedynie zadawać pytanie, kiedy strzelimy bramkę - powiedział Martin Pospisil.
- Szkoda, że nie strzeliliśmy gola jeszcze przed przerwą. Dzięki temu byłoby jeszcze spokojniej. Mieliśmy bowiem sporo okazji ku temu, szczególnie po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Dużo nad tym pracowaliśmy, bo podczas analiz dowiedzieliśmy się od trenerów, że przeciwnik zostawia w tym miejscu lukę i trzeba w nią zagrywać piłki. Po kilku z nich chłopacy (Taras Romanczuk i Ivan Runje - przyp. red.) mieli piłkę na głowie, nie udało się, ale na szczęście wykorzystaliśmy inne okazje. Nieważne przecież jak, ważne, że po prostu trafiliśmy - dodał Czech.
28-latek zauważył, że Jaga wygrała już kolejny mecz na swoim stadionie. - Oczywiście warte uwagi jest to, że wygrywamy u siebie. Tym bardziej, że każde zwycięstwo jest ważne. Niemniej musimy to samo zacząć robić na wyjazdach, bo na razie jest problem, a przecież wystarczy 2-3 razy zdobyć komplet punktów i to miejsce jest wtedy zupełnie inne - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Jaka przyszłość piłkarskich mistrzostw Europy? "Prawie każdy może tam zagrać"
Pospisil długo walczył o to, by zagrać w spotkaniu z Arką. Kontuzja, którą odniósł w ostatnim meczu z Piastem Gliwice (1:3) najpierw bowiem zmusiła do kilku dni przerwy, a później sprawiała spory dyskomfort i uniemożliwiała normalne przygotowania. - Nie ukrywam jednak, że bardzo chciałem zagrać - zaznaczył.
Czytaj także: Pospisil wylądował w szpitalu
- Dobrze, że była przerwa na zgrupowania reprezentacji. Gdyby w tamtym tygodniu był bowiem mecz ligowy, to na pewno bym nie zagrał. Długo miałem trening indywidualny, bo przez tą ranę nie mogłem wchodzić w kontakt. Kilka dni temu dostałem jednak zgodę na ćwiczenia z całą drużyną i myślę, że teraz ogólnie nie było widać żadnego śladu po moim urazie. Wszystko się zagoiło, a kondycyjnie byłem dobrze przygotowany - zakończył pomocnik Jagi.