1 września 2012 roku Maciej Makuszewski po raz ostatni wystąpił w koszulce Jagiellonii Białystok. Rywalem było KGHM Zagłębie Lubin, skończyło się bezbramkowym remisem. Później odszedł do Tereka Grozny, zwiedził kilka klubów, ale w końcu wrócił i po niemal 7,5 roku zagrał w niej ponownie. Z Koroną Kielce, gdy pojawił się na boisku jako rezerwowy przy dużej owacji kibiców.
Oba te spotkania łączy właśnie osoba skrzydłowego pochodzącego z Grajewa i wynik. Bardzo dobra gra Jagi w defensywie nie wystarczyła bowiem do zwycięstwa ze świętokrzyską drużyną, bo ogromna liczba sytuacji nie wystarczyła do pokonania jej bramkarza. Skończyło się 0:0. - Grałem przeciwko nim w poprzedniej rundzie, jeszcze w barwach Lecha Poznań. Przebieg meczu był wówczas niemal identyczny: grali z kontrataku i dobrze się bronili. Zresztą ich 4 starcia bez straty gola też o czymś świadczą - zaznaczył 31-latek w rozmowie z dziennikarzami.
Makuszewski najbardziej żałował nieuznanego gola Jakova Puljicia. - Szkoda tego trafienia z początku meczu. Gdyby sędzia je uznał, to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Mieliśmy bowiem przewagę, tworzyliśmy sytuacje, ale może trochę za bardzo chcemy coś strzelić i przez to brakuje nam luzu pod bramką przeciwnika - zastanawiał się.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stefan Kraft lata jak szalony. "Punkty zdobywa krok po kroku"
- Musimy w końcu zdobyć tę bramkę, a wtedy z naszych graczy "zejdzie powietrze". Tempo rozgrywania naszych akcji jest na wysokim poziomie, staramy się napędzać ataki, grać wysokim pressingiem. Brak jedynie tego gola, ale przed nami są kolejne spotkania. Uważam, że mamy na tyle dobrą jakość w zespole, że jesteśmy w stanie wygrać nawet z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami. Sam czekam na nie z niecierpliwością, bo zespół bardzo dobrze pracuje na treningach - dodał 4-krotny reprezentant Polski.
Makuszewskiego czeka trudna walka o miejsce w podstawowym składzie Jagiellonii. Jego rywalami są bowiem Juan Camara, Tomas Prikryl, Martin Kostal i Bartosz Bida (obecnie kontuzjowany - przyp. red.). - Mam mocnych konkurentów, przede mną duże wyzwanie. Cieszę się jednak z tego, bo tylko w ten sposób można dojść do wysokiej formy - zakończył.