Łódzki zespół objął prowadzenie w 18. minucie po golu Carlosa Morosa Gracii, ale po kolejnych jedenastu minutach było już 1:1. Następnie rzut karny na gola zamienił Antonio Dominguez, a po kolejnych kilku minutach arbiter podyktował kolejną jedenastkę, którą anulował po konsultacji z wozem VAR. Po przerwie gola na 3:1 zdobył Adam Ratajczyk, zaś Bartosz Białek strzelił bramkę kontaktową, ostatnią w meczu.
- To było dramatyczne spotkanie z niedobrym wynikiem dla nas. Nie graliśmy dobrze, przestrzegałem zespół przed pewnymi rzeczami na odprawie. ŁKS grał dobrze piłką, nie dał nam jej. Defensywa miała problem z otwieraniem gry, budowaniem ataku. Brakowało dobrych decyzji, a nasza reakcja nie była tak szybka jak w meczu ze Śląskiem - mówił po spotkaniu Martin Sevela.
Szkoleniowiec KGHM Zagłębia Lubin nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego jego drużyna nie była w stanie przejąć inicjatywy jak kilka dni temu w starciu z wyżej notowanym Śląskiem Wrocław.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: pomylił futbol z innym sportem? Piłkarz wyrzucony za absurdalny atak na rywala
- To dobre pytanie, dlaczego tak się stało. Początkowo niezłą sytuację mieli Drazić i Szysz. ŁKS strzelił bramkę za nas, uśmiechnęło się szczęście, ale później o drugiego gola było bardzo trudno. Udało się go strzelić, ale wygrać meczu już nie. Ciągle jest szansa na ósemkę, ale musimy przechodzić dalej przez kolejki zdobywając punkty na wyjeździe. Szansa jeszcze będzie. Trzeba się dobrze zregenerować i przygotować - dodał Sevela.
Kamień z serca spadł po ostatnim gwizdku trenerowi ŁKS-u Łódź Kazimierzowi Moskalowi. Po czterech miesiącach oczekiwań biało-czerwono-biali odnieśli zwycięstwo i przedłużyli swoje szanse na utrzymanie w PKO Ekstraklasie.
- Dziękuję zawodnikom, gratuluję im, bo w ostatnich meczach wkładali dużo serca i zdrowia, a nie przekładało się to na zdobycze punktowe. To był chyba najdłuższy czas doliczony w moim życiu. Sześć minut trwało dla mnie niesamowicie długo. Do końca była nerwówka. A przecież stworzyliśmy sobie tyle sytuacji, że powinniśmy ten mecz spokojnie dograć - skomentował.
- Na odprawie powiedziałem, żebyśmy zagrali fantastyczny mecz, zdominowali przeciwnika, ale nie obraziłbym się, gdybyśmy mieli za sobą słabe spotkanie i wygraną 1:0. Nie było fantastycznie, ale koniec końców mamy trzy punkty. Nasza sytuacja się nie zmieniła, ale wciąż głowy trzymamy trochę wyżej - przyznał trener Łódzkiego Klubu Sportowego.
Pierwszego gola w karierze na boiskach PKO Ekstraklasy zdobył 17-letni Adam Ratajczyk. Moskal włączył go do treningów z zespołem zimą poprzedniego roku, a od tego roku kalendarzowego młodzieżowiec występuje w wyjściowym składzie ŁKS-u. Bramki nie zdobył za to nominalny napastnik Jakub Wróbel, ale wypracował m.in. trafienie Ratajczyka.
- Ten gol wiele znaczy dla Adama, powinno mu być łatwiej. Przez ten rok, kiedy z nami jest, nawet w treningu z zawodnikami, którzy są bardziej ograni, nabiera pewności i to widać. A Kuba Wróbel? Cały czas powtarzam, że nie wymagam od napastnika, by strzelał w każdym meczu trzy bramki, ale jeśli wykonuje robotę jak należy, wszystko jest dobrze. Zostawił dużo zdrowia i nie szkodzi, że nie udało się mu strzelić, choć wiem, że dla napastnika to jest ważne - zakończył Moskal.
ŁKS dzięki tej wygranej zbliżył się na trzy punkty do piętnastej Korony Kielce, z którą zmierzy się w poniedziałek. KGHM Zagłębie z kolei spadło na dwunastą pozycję i do czołowej ósemki, o którą wciąż jeszcze walczy, traci trzy oczka.
Czytaj też:
Dramatyczny mecz w Łodzi. Był VAR, utrata przytomności oraz... przełamanie beniaminka
O kontuzji Macieja Dąbrowskiego mówili kibice na całym świecie. "Sam się z niej śmieję"