- 30 stopni, piękne słońce, jest cudownie. Siedzę na tarasie, mam widok na morze, ale patrzę w nieznane. Nie widać końca pandemii. Kto wie, co wydarzy się jutro? Wszystko jest bardzo smutne - mówi Lothar Matthaeus w rozmowie z portalem sportbuzzer.de.
Były kapitan reprezentacji Niemiec, mistrz świata z 1990 r., na co dzień jest ekspertem telewizji Sky. Gdy zawieszono rozgrywki Bundesligi z związku z pandemią koronawirusa, zdecydował się przyspieszyć urlop (który planował na koniec marca). Wyleciał z rodziną - żoną Anastasią i pięcioletnim synem Milanem - do Dubaju.
Problem w tym, że ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie może teraz wrócić do Europy.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
- Od 16 lat mieszkam w Budapeszcie, ale nie mogę wjechać na Węgry, bo nie posiadam węgierskiego obywatelstwa. Z kolei moja żona jest Rosjanką, nie posiada paszportu kraju Unii Europejskiej i miałaby obecnie problem z wjazdem do Niemiec. Nie mogę więc także wrócić do mojego drugiego mieszkania, w Monachium. Kolejny problem to zawieszone loty z Dubaju na Węgry i do Niemiec - tłumaczy Matthaeus.
Były piłkarz Bayernu Monachium i Interu Mediolan dodaje jednak, że obecnie "czuje się w Dubaju nawet bezpieczniej niż w Niemczech".
W ZEA koronawirusem zaraziło się do tej pory 198 osób (są dwie ofiary śmiertelne). Dla porównania: w Niemczech liczba osób zakażonych to 28865 (odnotowano 118 przypadków śmiertelnych).
- W Dubaju pracuje wielu cenionych lekarzy z zagranicy. To nie jest kraj trzeciego świata, opieka medyczna jest tutaj wyśmienita. Z drugiej strony, tęsknimy za naszymi znajomymi, przyjaciółmi, rodziną - dodaje Matthaeus, który obawia się o zdrowie swojej 89-letniej matki mieszkającej w Herzogenaurach (Bawaria).
Czytaj także: Kolejny były prezydent Realu Madryt zakażony koronawirusem. Fernando Martin jest w poważnym stanie
Czytaj także: Koronawirus. VfL Wolfsburg wznowił treningi. Piłkarze trzymali się z dala od siebie