PKO Ekstraklasa. Jagiellonia - Wisła. Giorgi Merebaszwili: Kraj był zniszczony wojną. Graliśmy na ulicach

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Giorgi Merebaszwili
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Giorgi Merebaszwili

- Gruzja była zniszczona wojną. To nie był najlepszy czas dla nas i dla futbolu. Nie było dobrych boisk, centrów treningowych. Graliśmy na ulicach. Ale nikt się tym nie przejmował, byliśmy dziećmi - mówi Giorgi Merebaszwili z Wisły Płock.

[b]

Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Nie tak wyobrażaliście sobie wznowienie ligi?[/b]

Giorgi Merebaszwili, zawodnik Wisła Płock i reprezentant Gruzji: Po porażce 1:4 [z Koroną Kielce - przyp. red.] nie można czuć się dobrze. Nieźle weszliśmy w mecz, strzeliliśmy gola, ale nie udało się tego utrzymać. W poniedziałek oglądaliśmy ten mecz i widzieliśmy swoje proste błędy. Traciliśmy koncentrację. Teraz tylko się poprawić i o tym zapomnieć. Trzeba mocno pracować na to, żeby w sobotę być w dobrej formie.

Od października nie udało się wam wygrać dwóch meczów z rzędu

Gram w Polsce już cztery lata i nie pamiętam łatwego meczu w Ekstraklasie. Był może jeden albo dwa, w których wygraliśmy bardzo łatwo. Nie więcej. To wymagająca liga, cały czas trzeba pracować nad sobą, bo rywale nie śpią. Nie zaczęliśmy dobrze sezonu, dopiero w czwartym meczu wygraliśmy, później była porażka 0:5 z Zagłębiem Lubin, a po nim wygraliśmy sześć kolejnych meczów i byliśmy liderem ligi. W piłce wszystko dzieje się bardzo szybko. Mamy dobry zespół, mądry sztab, forma musi nadejść. Musimy myśleć pozytywnie. Bez tego nie ruszysz z miejsca.

Założył pan sobie cele indywidualne na ten sezon?

Patrzę na wynik ze swojego poprzedniego sezonu i w kolejnym chcę go poprawić. Kiedy przyszedłem do Wisły Płock, przez dwa lata nie grałem w kadrze. W Polsce zagrałem dobry sezon i wróciłem do reprezentacji. Kiedy cały zespół gra dobrze, dostajesz więcej szans od losu. Zrobię wszystko, żebyśmy wygrali trzy najbliższe mecze i awansowali do grupy mistrzowskiej.

ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"

Ma pan idealny typ piłkarza, którym się wzoruje?

Nie odkryję Ameryki. Dla mnie perfekcyjnym typem jest Lionel Messi. To absolutny top, synonim wielkiego talentu. Pewnie jest wielu piłkarzy, którzy trenują dużo intensywniej od niego, ale on ma talent i niesamowite umiejętności technicznej. Z piłką umie wszystko.

Ma pan podobny wzór z gruzińskiej piłki?

Akurat kiedy zaczynałem grać w piłkę, Gruzja miała dobrą reprezentację. Wielu piłkarzy grał w Bundeslidze, Serie A, Premier League i w Irlandii. Moim idolem był Giorgi Kinkladze z Manchesteru City i Ajaksu Amsterdam. Grał podobnie do Messiego. Lewa noga, dobry drybling. Pamiętam, jakiego gola strzelił w meczu z Southampton. Bardzo podobny do tego, co Messi zrobił z Getafe w 2007 roku. Dla mnie to jeden z najlepszych piłkarzy w historii Gruzji.

Pana największy atut?

Drybling. Bez tego trudno grać na skrzydle. Uwielbiałem to od dziecka. Czasami trenerzy mówili nawet, żeby robić to rzadziej. Nie wolno tego robić za wszelką cenę, czasem lepiej podać lub oddać strzał. Tak jak w meczu z Koroną. Miałem piłkę na lewym skrzydle, zamiast wdawać się w pojedynek z rywalem, dośrodkowałem, a Dawid Kocyła zdobył bramkę.

Gruzja przeżywała trudny moment, kiedy pan zaczynał grać w piłkę

W 1991 była wojna. Kraj był nią zniszczony. To nie był najlepszy czas dla nas i dla futbolu. Nie było dobrych boisk, centrów treningowych. Graliśmy na ulicach. Ale nikt się tym wtedy nie przejmował, byliśmy dziećmi. Piłka i trening były najważniejsze. Niektórzy z kolegów z tych czasów też zostali zawodowcami, grają w lidze gruzińskiej. A kiedy grałem w akademii, poznałem wielu zawodników, z którymi potem spotkałem się w reprezentacji Gruzji.

Gruzja wróci do grania później niż Polska.

Tak, liga gruzińska wznowi rozgrywki dopiero 25 czerwca. Koledzy są już znudzeni przerwą. Zdążyli rozegrać dwie kolejki i wstrzymano rozgrywki. Nareszcie znowu wrócili do treningów. Tam też decydują się na stopniowe kroki. Najpierw trenowali indywidualnie, potem w małych grupach, a teraz już w pełnych składach.

Czego nauczył się pan w dzieciństwie?

Że życie to walka i nic w nim łatwo nie przychodzi. Jeśli czegoś chcesz, musisz się o to mocno starać. Tata uczył mnie, żeby nie odpuszczać. Mówił, że jeśli chcę zajść daleko w piłce, to muszę przykładać się na treningach, dobrze spać i odpowiednio się odżywać. Był zapaśnikiem. Najpierw chciał, żebym poszedł jego śladami, ale bardziej kochałem piłkę. Moim jedynym planem na życie było zostanie profesjonalnym piłkarzem. Zostawałem po treningach. Często kosztem znajomych, bo dzień później miałem trening albo mecz.

Jak pana ojczyzna radzi sobie z koronawirusem?

Sytuacja w Gruzji jest dobra, cały czas się poprawia. Jesteśmy małym państwem, mieszkają tu 4-5 mln osób. Choć zakażeń jest mało, to cały czas dmuchamy na zimne. Ludzie zachowują dystans, pamiętają o dezynfekcji rąk. Wszystko znowu się otwiera jak w Polsce. Ale początek pandemii był dla nas trudny. Od 21 do 6 rano nie wolno było wychodzić z domu. Każdy musiał wrócić do domu przed 21. Maksymalnie dwie osoby mogły jeździć autem. Pasażer nie mógł siedzieć obok kierowcy, musiał siadać z tyłu. Niektóre duże miasta zostały zamknięte na kilka dni, np. Tbilisi i Batumi. Nie można było wejść i opuścić miasta. A Gruzini są gościnni, uprzejmi, uwielbiamy się spotykać i spędzać ze sobą dużo czasu razem

Roger Guerreiro: Sytuacja w Brazylii jest nadal niebezpieczna

Joanna Tokarska: Trzeba oglądać dużo meczów i mieć swoje zdanie

Komentarze (0)