- Sądzę, że Christian doskonale widzi w jakim jest klubie i jak pod niego gramy - stwierdził opiekun "Kolejorza".
W sztabie szkoleniowym liczą, że doświadczony snajper weźmie to pod uwagę i swój wybór na przyszłość oprze nie tylko na warunkach finansowych. - Dajemy mu sporo do myślenia, ale to on musi podjąć ostateczną decyzję - oznajmił Dariusz Żuraw.
Póki co rozbieżności są spore. Dotąd Duńczyk inkasował do 150 tys. zł miesięcznie (licząc bonusy i premie za zwycięstwa) i już był najlepiej opłacanym zawodnikiem Lecha. Za przedłużenie wygasającej z końcem lipca umowy żąda jednak podwojenia zarobków, a takich wymagań klub ze stolicy Wielkopolski na pewno nie udźwignie.
To nie koniec. Gdy trzy lata temu na zasadzie wolnego transferu "Kolejorz" sprowadzał Christiana Gytkjaera z TSV 1860 Monachium, za podpis pod kontraktem zapłacił mu 1 mln euro. Obecnie musiałby wyłożyć podobną sumę i to również jest duży punkt sporny w negocjacjach.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: gigantyczne żądania Christiana Gytkjaera, Lech Poznań musiałby utworzyć demoralizujący komin płacowy
PKO Ekstraklasa. Otwarcie stadionów elementem kampanii wyborczej. "Obóz władzy nic na tym nie zyska"
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy