Robert Lewandowski magistrem. Przyjeżdżał na uczelnię, robił badania na blisko 400 studentach

Facebook / wsews / Na zdjęciu: Robert Lewandowski z pracą magisterską
Facebook / wsews / Na zdjęciu: Robert Lewandowski z pracą magisterską

Po 13 latach studiowania Robert Lewandowski zakończył edukację w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie. - Edukacja była długa, ale wynikała z masy obowiązków, które miał - mówi WP SportoweFakty profesor Marek Rybiński, kanclerz uczelni.

W poniedziałek Robert Lewandowski stanął przed komisją egzaminacyjną i obronił na "piątkę" swoją pracę. Profesor Marek Rybiński zdradził w rozmowie z WP SportoweFakty, nad jakim tematem pracował przez ostatnie trzy lata snajper Bayernu Monachium.

- Tematem pracy była analiza składu ciała i wydolności tlenowej studentów w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie. To jest efekt jego dwuletnich badań. Przebadał prawie 400 osób na wydolność na tanicie (analizator składu masy ciała - dop. red.) i składu ciała - opowiada.

Lewandowski mógł zdalnie obronić swoją pracę, ale od początku zaznaczał, że chce przylecieć i osobiście stanąć przed komisją. Nie przeszkodził nawet ligowy mecz z Herthą Berlin, który rozegrał w niedzielny wieczór i zakończył go z czterema golami.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski zachwycony nagrodami Lewandowskiego. "To jeden z najszczęśliwszych dni polskiego futbolu"

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty: żałuje pan, że tak sławny student opuszcza progi uczelni? 

Prof. WSEWS Marek Rybiński, kanclerz uczelni: Jestem dumny, że opuszcza! Edukacja pana Roberta była długa, ale wynikała ona z masy obowiązków, które miał. Niektórzy pytają, jak on zrobił magistra w trzy lata? A przecież robi się go w dwa lata. Pan Robert przeprowadzał badania i regularnie bywał na studiach.

Jak wyglądała sama obrona?

Robert w niedzielę wieczorem miał mecz z Herthą. Nie spał i już z samego rana był u nas na uczelni. To jest profesjonalista w każdym calu.

Długo był maglowany?

Przyjemność była bardzo duża, a sama obrona trwała prawie godzinę. Część oficjalna sprowadzała się do pytań, które były wcześniej przygotowane przez promotora, recenzenta, członków komisji. Natomiast w części nieoficjalnej wymienialiśmy poglądy na tematy bardzo fachowe: specyfiki treningu sportowego w Bundeslidze, reprezentacji. Pan Robert bronił się jako trzeci tego dnia, ale wzięliśmy poprawkę na to, że ta obrona może być dłuższa niż inne. Co nie znaczy, że były jakieś problemy. Wręcz przeciwnie. Samo obcowanie i wymiana poglądów było dużą przyjemnością dla obu stron.

Nie mógł bronić się zdalnie?

Od początku mowa była taka, że Robert bardzo chce zdawać na uczelni. Powiedział, że bardzo wiąże się z nią. To są jego mury i on bardzo chce się spotkać. Sam zdradził, że to nie jest jego ostatnia wizyta, ale tutaj akurat nie mogę nic więcej powiedzieć.

Przywiózł ciasto na obronę? 

Ciasta akurat nie było, ale pani dziekan, która była przewodniczącą komisji egzaminacyjnej, otrzymała piękny bukiet kwiatów.

Robert stresował się obroną?

Stres był. Obszar, w którym poruszał się, był mu jednak bardzo dobrze znany. Uprzedzając kolejne pytanie: tematem pracy była analiza składu ciała i wydolności tlenowej studentów Wyższej Szkoły Edukacji w Sporcie. To jest efekt jego dwuletnich badań. Przebadał prawie 400 osób na wydolność na tanicie i składu ciała. Podobne testy ma co poniedziałek w Bayernie Monachium, więc pan Robert czuł się jak ryba w wodzie. Testy wydolnościowe były na ergometrach, bieżniach.

Często Lewandowski przyjeżdżał na uczelnię? 

Tak. Konsultował się też z promotorem zarówno na uczelni, jak i zdalnie. W pracy licencjackiej "RL9. Droga do sławy" pan Robert nie pisał o sobie tylko o zawodniku Robercie Lewandowskim w trzeciej osobie. To jest bardzo ważne, żeby ten niuans wychwycić. A praca magisterska jest trochę inna, bo tak jak powiedziałem - tutaj chodziło o badania. Pan Robert miał dostęp do całej aparatury u nas na uczelni, a także do studentów, którzy bardzo chętnie brali udział w tych badaniach.

Pandemia, a przez to siedzenie w domu, pomogła Lewandowskiemu w przyspieszeniu pisania pracy magisterskiej?

Mogę zdradzić jeden szczegół. Pandemia pomogła podnieść panu Robertowi swoją wydolność fizyczną. Przez cały ten okres bardzo mocno przepracował kardio i tylko w parametrach wydolnościowych poprawił się o 20 procent! W teście na bieżni "do odmowy" poprawił swój rekord o prawie dwie minuty! To jest kolosalny skok biorąc pod uwagę sport wyczynowy. Czapki z głów. Jest jeszcze jedna taka sytuacja.

Jaka?

Zabolało nas, że "France Football" odwołał plebiscyt na Złotą Piłkę. Zdradzę, że studenci naszej uczelni z rocznika Roberta ufundowali złotą piłkę. Ona dopiero co przyjechała z Włoch. Będzie wręczona 17 października na uroczystej inauguracji roku akademickiego przez Artura Kuciapskiego, kolegi z roku i wicemistrza Europy z Zurychu na dystansie 800 metrów. Ten rocznik jest naszpikowany gwiazdami sportu, a mimo to tworzą jedną, wielką rodzinę z różnych dyscyplin.

Lewandowski pojawi się 17 października?

Jeszcze nie wiemy. Robimy wszystko, żeby wręczenie złotej piłki miało uroczysty charakter.

Pytał pan Lewandowskiego, po co mu te studia?

Jako wykładowca wyższej uczelni chylę czoła przed studentami i sportowcami, którzy patrzą nie tylko na perspektywę kontraktów, zarobków, sławy, bo przecież kiedyś nadchodzi kres kariery sportowej i trzeba przejść do porządku dziennego. Wykształcenie jest ważne. Uważam, że to jest dobry trend u sportowców. Chciałbym też serdecznie pozdrowić pana Zbigniewa Bońka, który napisał, że: "teraz modne są donosy, więc donoszę.... kolejny sukces Roberta Lewandowskiego". Chwała panu prezesowi, że dostrzegł to, docenił, bo sam jest magistrem uczelni sportowej.

Jaki zawód może wykonywać teraz Lewandowski? 

Z definicji wszyscy nasi absolwenci mogą być nauczycielami wychowania fizycznego, trenerami w dyscyplinach i menedżerami sportu. Pan Robert jest trenerem przygotowania motorycznego i menedżerem sportu. Ma szeroki wachlarz do realizacji zawodowej.

Zobacz takżeReprezentacja Polski. Andrzej Juskowiak apeluje: Robert Lewandowski potrzebuje wsparcia

Zobacz takżeZłoty But. Cztery gole Lewandowskiego i efekt widoczny gołym okiem!

Źródło artykułu: