Ostatnią bramkę "Lewy" zdobył 7 listopada w klasyku Bundesligi z Borussią Dortmund (3:2). Później spędził na boisku 135 minut w spotkaniach Ligi Narodów Włochy - Polska (2:0) i Polska - Holandia (1:2) oraz 90 minut w kolejnym meczu Bundesligi z Werderem Brema (1:1). Dorobku bramkowego jednak nie powiększył.
- Gdybyśmy przy skuteczności Roberta, jaką prezentuje właściwie od kilkunastu lat, zaczęli mu wyliczać minuty bez gola, byłaby to głupota - powiedział WP SportoweFakty Artur Wichniarek. - Oczywiście przyzwyczaił nas, że strzela wszędzie i każdemu, do tego z niesamowitą częstotliwością, jednak nie można go krytykować za każdym razem, gdy tego nie zrobi.
Zamieszanie w kadrze nie pomogło
Podobnego zdania jak były piłkarz Herthy Berlin i Arminii Bielefeld, jest Sylwester Czereszewski, który ma jednak swoją teorię co do przyczyn. - Można to połączyć z małą aferą, jaka stała się udziałem Roberta w reprezentacji. Dotąd miał czystą głowę, teraz już niekoniecznie, a do tego doszła jeszcze chwilowa gorsza forma. Inna sprawa, że Bayern zagrał z Werderem trochę jak reprezentacja Polski. Robert nie dostawał żadnych podań. Jestem pewny, że wyjdzie na prostą, bo to wzór do naśladowania pod tym względem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!
Wichniarek: - Krytykowanie Lewandowskiego za brak gola z Włochami i Holandią byłoby nie fair, bo sytuacji było tam jak na lekarstwo. Kamil Jóźwiak zdobył bramkę w akcji indywidualnej, natomiast my nie stwarzaliśmy zbyt wielu okazji. To nie był problem "Lewego", lecz całej drużyny. Z Werderem też wprawdzie nie trafił do siatki, ale nie możemy go traktować jak robota. To taki sam człowiek jak każdy. Nawet piłkarz takiej klasy może mieć kilka słabszych dni w sezonie.
Lepiej może nie być
Snajper Bayernu Monachium nie ma ostatnio najlepszego humoru, bo coraz bardziej dociera do niego, że o ile w futbolu klubowym osiągnął już wszystko, to w reprezentacyjnym raczej mu się to nie uda.
Czereszewski uważa, że lepiej się z tym faktem pogodzić. - My przez najbliższe dziesięć, a może dwadzieścia lat nie będziemy grać tak jak Holendrzy czy Hiszpanie. Lewandowski i kilku innych klasowych piłkarzy w kadrze nie jest w stanie tego zmienić. Dlatego nie warto okazywać frustracji. Trzeba się liczyć z tym, że partnerzy w drużynie narodowej to nie jest taki sam poziom, jak w Bayernie.
Były reprezentant Polski uważa, że w tym kontekście "milczący" wywiad "Lewego" po spotkaniu z Włochami był nie na miejscu. - Nie mam wątpliwości, że postąpił celowo. To było bardzo słabe, bo uderzył w selekcjonera. Jak mówiłem, Robert jest wzorem do naśladowania na boisku. Życzyłbym sobie, żeby poza nim było tak samo. Tam również trzeba trzymać fason.
Wichniarek jest łagodniejszy w ocenie. - Gdyby na psychikę Roberta miały wpływać relacje z Jerzym Brzęczkiem, to patrząc na kłopoty, jakie ma z byłym menedżerem, musiałby już właściwie przestać grać w piłkę. Jako kibice reprezentacji błędnie liczymy, że skoro "Lewy" jest najlepszym napastnikiem świata, to weźmie piłkę, przedrybluje wszystkich i strzeli bramkę. Jeśli chcemy, by prezentował się tak jak w Bayernie, to musimy mieć zespół narodowy na poziomie Bayernu.
Okazja na przełamanie passy Lewandowskiego bez gola nadejdzie w środę o godz. 21.00. Wtedy - w ramach 4. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów - mistrz Niemiec zmierzy się u siebie z Red Bullem Salzburg.
Czytaj także:
Frustracja w branży fitness rośnie. "Czujemy się oszukani i pomijani"
PKO Ekstraklasa. Warta Poznań - Wisła Kraków. Piotr Tworek: Mam w zespole żołnierzy z wielkim charakterem