Kluby straciły jedno ze źródeł przychodów, a i z życia kibiców, nie tylko w Hiszpanii, zniknęła rutyna związana z regularnym przychodzeniem na stadiony. Widowiska piłkarskie rozgrywane na prawie pustych obiektach straciły część uroku. Zdaniem Javiera Tebasa może to zmienić się jeszcze w tym sezonie La Ligi.
- Jesteśmy na końcu tunelu, jeżeli chodzi o walkę z wirusem - mówi Javier Tebas, szef La Ligi w rozmowie z radiem Cadena Ser.
- Powrót kibiców będzie zależeć od wydarzeń w najbliższych dwóch, trzech tygodniach. Jeżeli tempo szczepień wzrośnie, a liczba zakażeń spadnie, to możliwe, że w kwietniu albo w maju będziemy mogli być na stadionach - mówi Tebas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela następca Leo Messiego
Bez publiczności toczą się rozgrywki La Ligi, a także Pucharu Króla. Bez udziału kibiców rozstrzygnięto rywalizację o Superpuchar Hiszpanii. Problem zamkniętych stadionów dotyczy większości krajów w Europie, ale w tym na Półwyspie Iberyjskim, w przeciwieństwie do na przykład Niemiec, Włoch czy Polski, od blisko roku nie podjęto prób nawet częściowego wypełnienia kibicami stadionów.
- Nie będzie łatwo przekonać fanów do powrotu, kiedy przepisy pozwolą im na ponowne wejście na trybuny - zwracał uwagę jeszcze w poprzednim roku Tebas.
Czytaj także: FC Barcelona czeka na Erlinga Haalanda. Jest jeden warunek
Czytaj także: Hiszpania bez największych gwiazd? Giganci mogą stracić swoich liderów