Co dalej z Grosickim? W środę wszystko będzie jasne

W środę poznamy najbliższą przyszłość Kamila Grosickiego. Reprezentant Polski ma ostatni dzień na to, by odejść z West Bromwich Albion. Jeśli tego nie zrobi, może zapomnieć o udziale w Euro 2020. Zegar tyka...

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Kamil Grosicki Getty Images / Mateusz Slodkowski/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Kamil Grosicki

Gdyby Kamil Grosicki nie istniał, trzeba byłoby go wymyślić. Jeśli Netflix będzie w przyszłości kręcił film o piłkarskim rynku transferowym, jedną barwną postać mogą wziąć z życia, bo to ono pisze najlepsze scenariusze. Reprezentanta Polski pociąga ryzyko, ale dreszczyk emocji lubi poczuć nie tylko przy grach losowych.

Idzie "all-in" także na boisku i decydując o swojej przyszłości. Jeśli dopisuje mu szczęście i ma dobrą passę, to - jak w 2016 roku w Bukareszcie - odważny rajd kończy jedną z najpiękniejszych bramek w historii reprezentacji Polski. Jeśli nie - zostaje grabarzem własnych marzeń i wystawia się na pośmiewisko.

Święta polskie - "deadline day"

Tzw. "deadline day", czyli ostatni dzień okresu transferowego, zdaje się być jego ulubionym w roku. Loty prywatnymi odrzutowcami, negocjacje, podbijanie stawki, bycie w centrum zainteresowania - to wszystko kusi, więc w ostatnich 7 latach Grosicki aż 9 razy starał się zmienić klub tuż przed zamknięciem "okienka". Nie ma drugiego piłkarza - nie tylko w Polsce - który podejmowałby aż takie ryzyko. A skuteczne były tylko trzy próby.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki

Najbardziej spektakularną wpadkę zaliczył w październiku ubiegłego roku, gdy na finalizację jego transferu z WBA do Nottingham Forest zabrakło... 21 sekund. Więcej TUTAJ. On sam jednak w rozmowie z WP SportoweFakty triumfalnie ogłosił wtedy, że "z jego strony komplikacji nie było", bo "swoją umowę podpisał 5 minut przed czasem". Więcej TUTAJ.

Innym razem, w sierpniu 2016 roku, wymógł na Adamie Nawałce zgodę na opuszczenie zgrupowania reprezentacji Polski. Z Warszawy poleciał do Anglii, by podpisać kontrakt z Burnley FC, ale w ostatniej chwili transferu upadł i Grosicki wrócił do stolicy jako piłkarz Rennes. Wtedy rykoszetem dostali dziennikarze. "Przegląd Sportowy" musiał oddać wydanie do druku przed oficjalną decyzją i zaryzykował, ogłaszając z okładki transfer "Grosika".
Zapytany przez nas wtedy o to, co tak pociąga go w tym, by czekać do ostatniej chwili, odparł: - W Polsce nie do końca rozumiany jest klimat angielskiego rynku. Transfery często rozstrzygają się w Anglii w ostatnich minutach. To gra nerwów, negocjacje, podbijanie stawek. Mój menadżer wykonał ostatniego dnia sto telefonów. Taki jest "deadline day".

I zapewnił, że nadal będzie to robił: - Taki to biznes. W kilku okienkach nie udało mi się zmienić klubu, ale nie robię tego specjalnie. Wybieram zawsze najlepszą drogę dla siebie, myślę pod kątem rodziny.

Ostatni dzwonek

Minęły trzy miesiące i historia się powtarza. W West Bromwich Albion nadal, mimo zmiany trenera, nie ma miejsca dla Grosickiego. Okno transferowe w większości lig europejskich było otwarte do 1 lutego i ostatniego dnia znów zrobiło się głośno o Polaku.

Tego dnia jego nazwisko padało w kontekście transferów do występujących na zapleczu Premier League Nottingham Forest i Middlesbrough, Olympiakosu Pireus czy Dijon FCO. Pojawiła się też oferta z Bliskiego Wschodu, ale wszystkie propozycje Polak kasował, bo marzył o powrocie do kraju i znów przelicytował.

Piłkarz rozmawiał z Legią i Pogonią, ale dziś już wiadomo, że w tych klubach nie ma dla niego miejsca.  Portowcy po zakontraktowaniu Rafała Kurzawy nie są już nim zainteresowani. - Nie ma tematu transferu Kamila Grosickiego do Pogoni Szczecin w tym okienku transferowym - zakomunikował w "Przeglądzie Sportowym" prezes Jarosław Mroczek.
Kamil Grosicki i Daniel Kaniewski przed transferem do Hull City w deadline day 2018 Kamil Grosicki i Daniel Kaniewski przed transferem do Hull City w deadline day 2018
- Nie ma tematu Grosika w Legii. Był przez chwilę, ale piłkarz postawił takie warunki, że szybko upadł. Zdecydowaliśmy się na piłkarzy, którzy mają możliwość mocno się u nas rozwinąć i jeszcze zyskać na wartości. Stąd sprowadzenie Jasura Jakszibojewa, Nazarija Rusyna i Ernesta Muciego - usłyszeliśmy z kolei przy Łazienkowskiej 3. Więcej TUTAJ.

Grosicki wciąż może wrócić do Polski, ale ma na to ostatni dzwonek. 24 lutego to bowiem ostatni dzień okna transferowego w PKO Ekstraklasie. W grę wchodzą tylko dwie opcje:

1. Polski klub finalizuje w środę transfer (definitywny bądź czasowy) Grosickiego z WBA. To oznacza, że do PZPN musi wpłynąć umowa między klubami i kontrakt indywidualny piłkarza. Dopiero mając te dokumenty, PZPN występuje do angielskiej federacji o certyfikat piłkarza i może zarejestrować transfer. PZPN ma na to czas do północy.

2. Grosicki rozwiązuje za porozumieniem stron kontrakt z WBA i potem podpisuje umowę z polskim klubem jako wolny zawodnik, na co ma czas do 31 marca. Musi jednak rozstać się z Anglikami w środę do północy. Jeśli ten termin nie zostanie zachowany, nie będzie mógł podpisać kontraktu z polskim klubem po zamknięciu okna (chyba że umowa zostanie rozwiązana z winy klubu, ale w tym przypadku to nierealne).

Pieniądze czy Euro 2020?

WBA jest gotów wypożyczyć Grosickiego bez odstępnego, ale pod warunkiem, że nowy klub przejmie część jego zarobków, a te - na warunki PKO Ekstraklasy - są kosmiczne. Mowa o ok. 800 tys. zł miesięcznie - nikt w polskiej lidze nie zarabia nawet połowy tej kwoty.

Grosicki zgodziłby się na rozwiązanie umowy z WBA, ale - jak słyszymy - tylko wtedy, jeśli klub wypłaci mu większość pensji do przodu. Na takie rozwiązanie Anglicy przystać nie chcą, ponieważ mają problemy finansowe i pozbywając się Polaka, chcą przede wszystkim odciążyć budżet.

32-latek może zostać w WBA do końca sezonu, ale wtedy sam skazuje się na trybuny. Sam Allardyce nie ma zamiaru stawiać na Grosickiego, tym bardziej że od lipca i tak nie będzie go już w klubie. 32-latek zagrał w tym sezonie raptem w 5 meczach The Baggies, a po raz ostatni na boisku pojawił się 19 stycznia.

Zostając w WBA, Grosickiego naraża się na to, że przejdzie mu koło nosa udział w Euro 2020 - prawdopodobnie ostatniej imprezie w reprezentacyjnej karierze. U Jerzego Brzęczka mógłby liczyć na kredyt zaufania, ale Paulo Sousa może nie mieć żadnych podstaw do powołania go. Zegar tyka. Godzina zero wybije o północy.

Czy Kamil Grosicki odejdzie z WBA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×