Rośnie mur Wojciecha Szczęsnego. Powraca cyniczny Juventus

PAP/EPA / ANATOLY MALTSEV / Na zdjęciu: Federico Bernardeschi
PAP/EPA / ANATOLY MALTSEV / Na zdjęciu: Federico Bernardeschi

Trzecie czyste konto Wojciecha Szczęsnego w trzecim meczu w Lidze Mistrzów. Juventus nie pokazał nic wielkiego w konfrontacji z Zenitem Sankt Petersburg, ale jak za starych, dobrych czasów wcisnął gola na 1:0.

Juventus pokazuje lepszą twarz w Lidze Mistrzów. W poprzednim sezonie rzutem na taśmę dostał się do tego europejskiego pucharu, ale występami na tle Malmoe FF i Chelsea FC udowodnił, że nie była to zmarnowana przez Włochów przepustka. Stara Dama zmierzyła się w środę z Zenitem Sankt Petersburg, który nie zamierzał zadowolić się trzecim miejscem w grupie. W poprzednim meczu u siebie zdemolował 4:0 Malmoe.

Do jedenastki Juventusu dostał się Mattia de Sciglio, który zaprezentował się dobrze w wygranym 1:0 meczu z AS Romą. Zastąpił awizowanego przez włoskie media Danilo. Obsada pozostałych pozycji była zgodna z przewidywaniami. Alvaro Moratę wspierali w przodzie Federico Chiesa i Federico Bernardeschi. Allegri nie mógł nadal skorzystać z kontuzjowanego Paulo Dybali, a zamiast Arthura Melo wolał Westona McKenniego. Po raz pierwszy w kadencjach tego szkoleniowca jedenastka Juventusu w meczu Ligi Mistrzów miała średnią wieku poniżej 28 lat.

Od początku było widać duże poruszenie na ławkach. Sztab Zenita analizował na gorąco ustawienie zaproponowane przez Massimiliano Allegriego, a Włoch apelował o koncentrację do podopiecznych. Groźnych sytuacji podbramkowych jednak brakowało.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Pierwszą interwencję w bramce wykonał Wojciech Szczęsny. W 18. minucie zareagował odpowiednio i mimo nieprzyjemnej rotacji poskromił strzał z dystansu Claudinho. Reprezentant Polski zobaczył piłkę w ostatnim momencie, ponieważ zasłonił ją Matthijs de Ligt. Nie popisał się Federico Bernardeschiego, którego strata pomogła przeprowadzić szybki atak gospodarzom.

Na kolejne uderzenie celne trzeba było czekać do 44. minuty, co nie świadczyło dobrze o jakości widowiska. Dmitrij Chistiakow doszedł do piłki po wrzutce Claudinho z rzutu rożnego, ale trafił prosto w Wojciecha Szczęsnego. Juventus odpowiedział tylko dwoma pudłami Federico Chiesy, a to zdecydowanie za mało, żeby pochwalić Bianconerich.

Druga połowa już żwawsza. Juventus w 51. minucie nareszcie wykreował sytuację podbramkową. Po podaniu prostopadłym Alvaro Morata nie pokonał Stanisława Kricjuka. Podniosła się temperatura pod obiema bramkami. Odważnie postępowali też szkoleniowcy, którzy wprowadzali ofensywnie usposobionych zmienników. Po stronie gości weszli już w 58. minucie Juan Cuadrado, Arthur Melo i Dejan Kulusevski.

Akurat Szwed rozstrzygnął pojedynek w 86. minucie. W generalnie wyrównanym spotkaniu zanosiło się na sprawiedliwy podział punktów, ale Juventus jak za starych, dobrych czasów postawił na swoim. Dejan Kulusevski główkował na 1:0 w narożnik bramki Stanisława Kricjuka po dośrodkowaniu Mattii De Sciglio.

Zenit Sankt Petersburg - Juventus FC 0:1 (0:0)
0:1 - Dejan Kulusevski 86'

Składy:

Zenit: Stanisław Kricjuk - Wjaczesław Karawajew (61' Aleksiej Sutormin), Dmitrij Chistiakow (88' Daniił Krugowoj), Dejan Lovren, Jarosław Rakickij - Wendel, Wilmar Barrios, Douglas Santos - Malcom (69' Daler Kuzjajew), Artiom Dziuba (61' Sardar Azmoun), Claudinho (88' Aleksandr Jarochin)

Juventus: Wojciech Szczęsny - Mattia De Sciglio, Leonardo Bonucci, Matthijs de Ligt, Alex Sandro (58' Juan Cuadrado) - Manuel Locatelli (58' Arthur Melo), Rodrigo Bentancur (84' Aaron Ramsey), Weston McKennie - Federico Chiesa, Alvaro Morata (76' Moise Kean), Federico Bernardeschi (58' Dejan Kulusevski)

Żółte kartki: Barrios, Karawajew (Zenit) oraz Arthur, Ramsey (Juventus)

Sędzia: Sandro Schaerer (Szwajcaria)

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Juventus FC 6 5 0 1 10:6 15
2 Chelsea FC 6 4 1 1 13:4 13
3 Zenit Sankt Petersburg 6 1 2 3 10:10 5
4 Malmoe FF 6 0 1 5 1:14 1

Czytaj także: To było wielkie show. Liverpool FC podbił twierdzę
Czytaj także: Przebudzenie Celticu w Lidze Europy

Komentarze (0)