Początek tego dramatu sięga 2015 roku, wtedy piłkarz Olympiakosu Pireus padł ofiarą szantażu w związku z taśmą, która zawierała kompromitujący go filmik pod względem seksualnym. Jednym z szantażystów był Karim Zenati, przyjaciel Benzemy z dzieciństwa.
Sześć lat temu na jednym ze zgrupowań ustalono, że Karim Benzema rzekomo próbował wyłudzić od kolegi 150 tysięcy euro. On sam utrzymuje, że tylko ostrzegał go o sytuacji w przyjacielski sposób. Już sześć lat temu zapewniał, że Mathieu Valbuena to jego przyjaciel i chciał mu zwyczajnie pomóc.
Ważnym dowodem w sprawie mają być billingi rozmów Benzemy. Ich fragmenty wyciekły do opinii publicznej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Kibice Realu pytają czy to Cristiano Ronaldo?
- Daję ci słowo, że nie ma innej kopii. Jeśli chcesz zniszczenia wideo, musisz zobaczyć mojego przyjaciela w Lyonie. Spotykasz się z nim bezpośrednio i rozmawiasz, nie wysyłasz nikogo. Nie może być żadnych pośredników, żadnych prawników - mówił na nagraniu Benzema.
W związku z tym, w środę prokuratura w Wersalu ponownie rozpoczęła proces, który ma potrwać do piątku. Benzema jest jednym z oskarżonych. Ostatecznie reprezentant Francji nie uczestniczył w rozprawie. Był reprezentowany przez swoich prawników. Na sali sądowej zasiadł natomiast Valbuena.
- Bałem się o swoją karierę, kiedy Karim Benzema przyszedł do mnie na zgrupowaniu oferując rozwiązanie problemu z filmem - powiedział na sali sądowej Valbuena.
Na skutek afery Benzema został wyrzucony z reprezentacji Trójkolorowych, do której wrócił dopiero na tegoroczne finały Euro 2020.
Francuzowi grozi do pięciu lat pozbawienia wolności i kara grzywny w wysokości 75 tysięcy euro. Wyrok powinien zapaść do piątku.
Czytaj także:
Szalona pogoń Manchesteru United. Cristiano Ronaldo na wagę wygranej
Rośnie mur Wojciecha Szczęsnego. Powraca cyniczny Juventus