Skolwin jest najdalej na północ wysuniętą dzielnicą Szczecina. Bliżej z niej do centrum innego miasta - Polic - niż centrum stolicy Pomorza Zachodniego. Łączy te dwa punkty jedna linia autobusowa prowadząca przez bruki i wertepy. Z prawobrzeżnej części Szczecina - tej, w której wychowali się między innymi Kamil Grosicki czy Bartosz Ława - szybciej jest dostać się komunikacją publiczną nad Morze Bałtyckie niż do Skolwina.
Trudno tu znaleźć atrakcje turystyczne. Najbardziej malownicze jest rozlewisko Odry kilkaset metrów od stadionu Świtu. Widać je zresztą dobrze w drodze na mecze. O "zapomnianej" dzielnicy Szczecina przypomniał klub piłkarski. Dzięki niemu średnio co dwa tygodnie przyjeżdżają na Stołczyńską kibice z różnych stron miasta. Świt jest bezsprzecznie drugą siłą Szczecina, walczącą o drugie miejsce w województwie zachodniopomorskim. W tym roku po raz drugi z rzędu zdobył okręgowy Puchar Polski, będący przepustką do starcia z Legią Warszawa.
Życie Skolwina kręci się wokół Świtu - noszącego przydomek "Duma Dzielnicy". W Pucharze Polski to jednak kopciuszek, którego sukcesem jest już udział na tak wysokim poziomie rozgrywek. W przeszłości centralnym punktem tej części Szczecina była papiernia, która nie przetrwała czasów transformacji w Polsce. W opuszczonych budynkach po niej nagrywa się filmy Urbex, część wyburzono, część zagospodarowano. Pozostała dzielnica przemysłowa, której mieszkańcy zostali zmuszeni do poszukiwania pracy w innych branżach. Właśnie w Skolwinie można znaleźć jedne z najtańszych nieruchomości w Szczecinie, a decyduje nie tylko jego lokalizacja, ale również archaiczna zabudowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami
Archaiczny jest również stadion Świtu. Jedna trybuna z kilkoma rzędami krzesełek bez oparć, prawie na wysokości boiska. Nie ma mowy o schronieniu przed deszczem. Skolwinianie grają u siebie na warunkowej licencji w trzeciej lidze, a po ewentualnym awansie na szczebel centralny musieliby szukać obiektu zastępczego. Stadion zmienia się powoli. Plany stworzenia kameralnego, przyjaznego kibicom miejsca pozostają na papierze. W ostatnich miesiącach udało się natomiast postawić wieżyczkę dla operatorów kamer, boisko treningowe pod balonem i poprawić zaplecze socjalne. Drugi etap przebudowy ma nastąpić w przyszłym roku i ma być kołem zamachowym dla rozwoju klubu.
Święto zepsute
Świt jeszcze nie wygrał meczu w centralnym Fortuna Pucharze Polski na własnym stadionie i nawet nie strzelił gola. Swoje dwa zwycięstwa z Lechią Zielona Góra i Wisłoką Dębica odniósł na wyjazdach. Do Skolwina przyjeżdżali w 2016 roku Polonia Bytom i w 2020 roku Cracovia. Pierwszy mecz zakończył się bezbramkowym remisem i przegranym konkursem rzutów karnych, a drugi porażką z Pasami 0:1.
Historyczne, pierwsze spotkanie z klubem z PKO Ekstraklasy nie było wydarzeniem jakie można było sobie wymarzyć. Ograniczenia spowodowane koronawirusem spowodowały, że mecz z Cracovią rozegrano bez publiczności. Zaproszeni goście, dziennikarze, osoby poprzebierane za porządkowych to wszystko, na co Świt mógł pozwolić sobie na trybunach. Wytrwali gromadzili się za ławkami rezerwowych i za płotem - na zarośniętej skarpie.
Teraz Świt spodziewa się kompletu publiczności na minitrybunie będącej na stałe na stadionie i dodatkowych, przygotowanych specjalnie na mecz z Legią. Bilety rozchodziły się szybko. Naturalne było pytanie, dlaczego klub ze Skolwina nie zagra na stadionie Pogoni, którego wypełnienie w obecnym stanie, w czasie przebudowy, byłoby realne. Gra w domu, w miejscu w którym piłkarze znają każdy kąt, ma być jednak atutem Świtu, a mecz świętem dla lokalnej społeczności. Będzie ciasno, ale klimatycznie.
Sami swoi
Oparta na piłkarzach z regionu drużyna dostała się do III ligi w 2015 roku. Zawsze jest w górnej połowie tabeli, ale za każdym razem trafia na silniejszy klub, który nie pozwala jej na awans na szczebel centralny. Raz miała na to szansę do ostatniej kolejki, ale lepsza okazała się Elana Toruń. W tym sezonie szansa również wydaje się mała. Kadra Świtu nie jest szeroka, zgubił punkty w sześciu z 14 meczów i traci siedem "oczek" do lidera grupy Olimpii Grudziądz.
O Świcie zrobiło się głośno dwa sezony temu, kiedy przez cały sezon ligowy nie przegrał meczu u siebie i stracił tylko siedem goli. Nie było równie szczelnej defensywy na tym lub wyższym szczeblu rozgrywek w całym kraju. W obecnych rozgrywkach podopieczni Andrzeja Tychowskiego stracili dwa razy więcej bramek w 14 kolejkach. Lepiej natomiast atakują.
Próżno szukać w kadrze piłkarzy rozpoznawalnych poza województwem zachodniopomorskim. Piotr Wojtasiak w Błękitnych Stargard strzelał gola Lechowi Poznań przy Bułgarskiej w półfinale Fortuna Pucharu Polski. Adam Nagórski był testowany przez trenera Czesława Michniewicza w Pogoni Szczecin, ale nie podpisał kontraktu. Z Michniewiczem nie spotka się, ponieważ ten na początku tygodnia stracił pracę w Legii. Kapitan Szymon Kapelusz był przez pewien czas nadzieją akademii Pogoni, ale zniknął poza szczeblem centralnym. Gospodarze faworytami nie będą, ale obiecują nie pękać przed mającym problemy przeciwnikiem.
Początek meczu w czwartek o godzinie 14.
Czytaj także: Poznaliśmy mistrza CLJ. Koronacja nastąpiła w Szczecinie
Czytaj także: Dużo dymu i goli w Szczecinie. Przełamanie Kamila Grosickiego