Powiedzieć, że Legia znalazła się w trudnym położeniu, to jak zgłosić swoją kandydaturę do konkursu na niedopowiedzenie roku. 31 października, po raz pierwszy od 28 lat, wylądowała w strefie spadkowej (więcej TUTAJ), a trzy tygodnie później wyrównała niechlubny rekord klubu z 1936 roku pod względem kolejnych porażek w lidze (7).
Wojskowi przegrali 11 z 15 ligowych spotkań - nigdy nie byli łatwiejsi do pokonania niż teraz. Kibice Legii nie są przyzwyczajeni do takiej zapaści swojego zespołu. Wielu z nich nawet nie wyobrażało sobie, że ich drużyna kiedykolwiek mogła być równie słaba jak w tym sezonie. I nie można mieć im tego za złe, bo tak fatalną dyspozycję Legii pamiętają tylko jej najstarsi, mający dziś ponad 70 lat, fani.
Najgorsze w przypadku Legii jest jednak nie to, że znalazła się w strefie spadkowej (w końcu rozegrała dwa mecze mniej od większości ligowych rywali), ale że zaczęła się w niej urządzać. W niedzielnym meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy uległa Cracovii (0:1) i zmarnowała szansę na wydostanie się na powierzchnię. Wystarczył jej do tego remis...
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał w samo okienko! Komentator oszalał
Najgorzej od 67 lat
To oznacza, że przesiedzi w strefie spadkowej pięć pełnych kolejek. Ostatni raz tak długo na zagrożonym degradacją miejscu była 67 lat temu - w sezonie 1954. O tym, jak dawno to było, świadczy fakt, że był to pierwszy sezon Lucjana Brychczego w z "eLką" na koszulce.
Wojskowi okupowali wtedy lokaty 10.-11. nieprzerwanie przez dziewięć kolejek (4.-12.), ale udało im się uniknąć spadku. Pięć lat wcześniej byli w strefie spadkowej, podobnie jak teraz, przez pięć kolejek z rzędu (7.-11.), a niechlubny rekord pod tym względem ustanowili w czarnym roku 1936.
Gdy jedyny raz Legia spadła z ligi, ugrzęzła "pod kreską" na 10 długich kolejek. Wylądowała w strefie spadkowej po 9. serii gier i nie opuściła jej do końca rozgrywek, czyli do 18. (liga liczyła wtedy 10 zespołów). Przed wybuchem II wojny światowej do ekstraklasy już nie wróciła, a dwa lata po spadku... została rozwiązana.
Reaktywowano ją dopiero po wojnie, a do najwyższej ligi rozgrywkowej wróciła dopiero w pierwszym sezonie po wojnie (1948).
Bij mistrza!
Na tym jednak nie koniec upokorzeń Wojskowych w tym sezonie. Porażka z Cracovią była już 11. ligową Legii w rozgrywkach 2021/22. Warszawianie przegrali najwięcej meczów spośród wszystkich drużyn PKO Ekstraklasy, choć rozegrali mniej spotkań (15) od większości rywali (17).
Legia jest najgorszym obrońcą tytułu w historii polskiej ligi. W żadnym innym sezonie hasło "bij mistrza!" nie było tak aktualne jak teraz. Żaden inny panujący mistrz Polski nie schodził z boiska pokonany tyle razy już na tym etapie sezonu.
Sami Wojskowi w swojej 85-letniej historii występów w ekstraklasie mieli sezony, w których doznali więcej porażek, ale... na przestrzeni całych rozgrywek, a nie w 15 meczach.
Niechlubny rekord klubu (13) pod tym względem został ustanowiony we wspomnianym sezonie 1936, a powtórzony 40 lat poźniej. W sezonie spadkowym po 15 kolejkach warszawianie mieli jednak na koncie tyle porażek co teraz, czyli 11, a w rozgrywkach 1975/76 - 7.
Legia nigdy nie była łatwiejsza do pokonania niż teraz. A wiele wskazuje na to, że w tym sezonie weszła na kurs prowadzący do pobicia tego niechlubnego rekordu, bo ma do rozegrania jeszcze aż 19 spotkań.
Realny spadek
- Być może ktoś panikuje, ale ja nie. Legia będzie walczyła o mistrzostwo. Wygranie 5-6 kolejnych meczów nie będzie dla nas olbrzymim wyczynem. Naszym celem jest mistrzostwo. Nie ma we mnie paniki - dziś te wypowiedziane ledwie 9 tygodni temu przez Czesława Michniewicza słowa brzmią absurdalnie.
Z 26 punktami straty do Lecha Poznań Legia może już zapomnieć o mistrzostwie Polski. Także dwa niższe stopnie podium są poza zasięgiem stołecznej ekipy, bo trzecia w tabeli Lechia Gdańsk ma nad nią 21 punktów przewagi.
Jedyna droga do europucharów wiedzie w tym sezonie przez Puchar Polski, ale przy Łazienkowskiej 3 powinni na chwilę zapomnieć o podboju Europy i włączyć syreny alarmowe, bo Dariuszowi Mioduskiemu głęboko w oczy zagląda widmo spadku z ligi.
To nieprawdopodobne, ale możliwe. Zresztą, historia polskiej piłki zna przypadek mistrza, który rok po wygraniu ligi musiał się z nią pożegnać. W latach 1954-55 taki nierealny scenariusz stał się udziałem Polonii Bytom.
12 prac Marka Papszuna
Legia znalazła się w największym kryzysie w historii - jego konsekwencje mogą być równie poważne co spadku w 1936 roku. Tymczasem prezes Mioduski zdaje się nie mieć planu na jego zażegnanie. Zastąpienie Czesława Michniewicza Markiem Gołębiewskim przyniosło opłakane skutki.
Nowy (tymczasowy) trener nie zatamował krwotoku porażek. To już pod jego wodzą Legia zsunęła się do strefy spadkowej (31.10), wyrównała rekord klubu pod względem kolejnych przegranych meczów (21.11) i na dobre ugrzęzła pod kreską.
Do tego poniosła dwie porażki w Lidze Europy, trwoniąc zgromadzony za kadencji Michniewicza kapitał w postaci dwóch zwycięstw. Tylko cud sprawi, że Wojskowi awansują do 1/16 finału tych rozgrywek.
Legia, o czym poinformowaliśmy jako pierwsi (TUTAJ), chce zatrudnić Marka Papszuna, ale on sam na razie nie podjął ostatecznej decyzji. W niedzielę w magazynie Liga+ Extra zapowiedział, że zrobi to dopiero po rundzie jesiennej.