U syna kapitana Wisły Płock lekarze wykryli bardzo rzadki nowotwór wątroby. Półroczny Oliwier przechodzi chemioterapię w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Magdalena Stępień, matka dziecka i była partnerka Jakuba Rzeźniczaka, w mediach społecznościowych przekonuje, że dziecko potrzebuje terapii w Izraelu. Z tego powodu otworzyła zbiórkę na leczenie syna, co wywołało spore poruszenie.
O sprawie rozpisują się serwisy internetowe, żyją nią media społecznościowe. Stępień i Rzeźniczakowi nie odpuścili influencerzy, którzy w nadziei na rozgłos ostro skrytykowali byłych partnerów. Choć początek roku to w polskiej piłce ligowej spokojny okres, piłkarz Wisły znalazł się pod olbrzymią presją.
- Na pewno ma to wpływ na szatnię - mówi nam prezes płockiego klubu Tomasz Marzec. - Jednak najbardziej cierpi na tym Kuba. Niemal każdy zdążył już go ocenić, nie znając całej prawdy. Staramy się, by sytuacja kapitana drużyny nie odbijała się na zespole. Jesteśmy w stałym kontakcie z Kubą i resztą piłkarzy - dodaje.
W pierwszym meczu po przerwie zimowej Wisła Płock zremisowała na wyjeździe z Radomiakiem 1:1. Rzeźniczak nie wypadł w meczu najlepiej. W doliczonym czasie gry wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Głośno było też o jego obscenicznym geście, który pokazał rywalowi. Więcej TUTAJ.
Prezesa Wisły Płock zapytaliśmy, czy z powodu problemów, z jakimi mierzy się zawodnik, klub nie zamierza zdjąć z niego roli kapitana drużyny.
- Do spotkania z Radomiakiem nie podejmowaliśmy tego tematu - odpowiada Marzec i dodaje: - Po wielu rozmowach Kuba mówił, że na boisku chce odciąć się od tych spraw i nie będzie to na niego wpływać.
- Po meczu porozmawiamy jeszcze raz z radą drużyny o tym, czy sytuacja wokół niego i presja związana z funkcją w klubie, to nie jest za dużo jak na jedną osobę - przyznaje prezes Wisły.
Ze względu na chorobę syna, Rzeźniczak został zwolniony z udziału w zgrupowaniu drużyny. Gdy zespół przygotowywał się do rundy wiosennej w Turcji, były reprezentant Polski opiekował się synem w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Do drużyny dołączył na cztery ostatnie dni obozu, gdy Oliwier zachorował na COVID-19 i trafił na izolację, więc ojciec nie mógł mu towarzyszyć.
- Gdy tylko dowiedzieliśmy się o sytuacji Kuby, daliśmy mu zielone światło, by mógł skupić się na byciu obok syna. Pozwoliliśmy mu zdecydować, czy chce jechać z nami na cały obóz, czy zostać w Polsce przy dziecku - przyznaje Marzec.
- W żaden sposób nie naciskaliśmy, by przyleciał do Turcji. Decydujący głos należał do trenera Bartoszka, który zgodził się na to. A Kuba jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że te parę dni poza zespołem nie będzie miało na niego dużego wpływu. On doskonale zna swój organizm, dostał rozpiskę treningową i pracował nad formą w Polsce - zapewnia prezes Wisły.
Od kiedy pod koniec stycznia dołączył do zespołu do Turcji, Rzeźniczak nie zwalnia się z żadnych obowiązków w klubie. - Tak poukładał sobie wszystkie osobiste sprawy, że uczestniczy we wszystkich treningach - mówi Marzec.
Po 20 kolejkach PKO BP Ekstraklasy Wisła Płock jest na siódmym miejscu. W niedzielę zmierzy się u siebie z Piastem Gliwice.
W tym kraju inflacja wynosi prawie 50 procent! "Odczuwamy to też na stacjach i w sklepach"