Przed przyjazdem do Polski w 2016 roku Artem Putiwcew był związany ze wschodnią Ukrainą. Urodził się i wychował w Charkowie, w tym mieście stawiał też pierwsze piłkarskie kroki. Potem występował też w Illicziwcu Mariupolu, a następnie w Metalurgu Donieck.
- W Charkowie mieszka dużo ludności rosyjskojęzycznej, z rosyjskim pochodzeniem, pokojowo nastawionej, ale i oni walczą z Rosjanami. Ludzie nie chcą nowych, narzuconych siłą porządków i stawiają opór - mówi 33-latek.
Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": Ciężko ci się skupić na futbolu, gdy tak złe rzeczy dzieją się w Ukrainie?
Artem Putiwcew, piłkarz Bruk-Betu Termalica Nieciecza, były reprezentant Ukrainy: Nie da się tego opisać. Większość osób z mojej rodziny przebywa w Charkowie, gdzie jest szalenie niebezpiecznie, wybuchają bomby, padają strzały. Mama i tata 12, 13 dni przesiedzieli w piwnicy, ale udało im się wyjechać do Połtawy, skąd pochodzi moja żona, tam ma mieszkanie. Kilka razy rozmawiałem z nimi przez telefon, słyszałem wybuchy. Nie spodziewałem się, że do czegoś takiego dojdzie w dwudziestym pierwszym wieku, trudno nawet mi o tym mówić. Mój kraj, który chciał żyć w spokoju, cierpi, ale preludium widzieliśmy osiem lat temu na Krymie.
Grałeś dla klubów z Charkowa, Mariupola, Doniecka, czyli miast doświadczonych w tej okrutnej wojnie.
Na świat przyszedłem w Charkowie, gdzie do dziś mam mnóstwo znajomych w piłkarskich kręgach. Gdyby nie wcześniejsze niebezpieczne wydarzenia, może do dziś występowałbym w Mariupolu, lecz trzeba było wyjechać. Trafiłem do Metalurga Donieck, ale nie mieszkałem w tym mieście, bo trwała wojna. Wszyscy zawodnicy byli zakwaterowani w Kijowie. Wtedy nawet nie zakładano, że Rosja posunie się zdecydowanie dalej. Krym, Donieck, Ługańsk, destabilizacja miast, regionów, no i w końcu jawny najazd. Martwię się co będzie z moim pięknym Charkowem. Tam mieszka dużo ludności rosyjskojęzycznej, z rosyjskim pochodzeniem, pokojowo nastawionej, ale i oni walczą z Rosjanami. Ludzie nie chcą nowych, narzuconych siłą porządków i stawiają opór. Ukraina zasługuje na niepodległość i suwerenność.
Słyszałeś coś o zniszczeniach stadionów w swojej ojczyźnie?
W Charkowie stadionu nie ruszono, chociaż tyle, a ten obiekt gościł przecież finały Euro 2012. Za to w gruzach legło wiele wspaniałych miejsc, giną dzieci, ludzie starsi. Mam nadzieję, że ta straszna wojna skończy się jak najszybciej i Ukraina zostanie odbudowana.
Pomagasz rodakom, którzy opuszczają Ukrainę?
Staram się pomagać, korzystając z okazji pragnę też podziękować Polakom, za to co robicie dla Ukrainy. Zbieracie dla nas tyle, wysyłacie, wspieracie finansowo, dobrym słowem, jesteście wspaniali. To dla nas bardzo ważne.
Służba wojskowa ciebie nie dotyczy?
W Polsce można mieć podwójne obywatelstwo, a ja posiadam polski paszport. Pewnie gdybym teraz przyjechał na Ukrainę, łatwo mógłbym nie wyjechać. Wszystko w moim przypadku dzieje się zgodnie z prawem. Przyzwyczaiłem się do Polski, czuję się tu jak u siebie. Nie spodziewałem się przy przenosinach do klubu z Niecieczy, że zostanę w nim aż tyle lat. Mieszkam w Tarnowie, jak inni zawodnicy Bruk-Bet Termaliki, nie mam na co narzekać. Moja rodzina też czuje się w Polsce super, tylko ten ostatni okres mocno dał się we znaki, bo myślami i sercami jesteśmy w Ukrainie, która nie poddaje się i trwa w oporze.
Jesteś zadowolony z pobytu w Niecieczy pod względem sportowym?
Przeżywałem tu sukcesy i porażki, awanse i spadki. Teraz bijemy się o utrzymanie w Ekstraklasie i wierzę, że cel osiągniemy. Bruk-Bet to klub z małego ośrodka, ale z wielkimi ambicjami, fajną infrastrukturą i szalenie ambitnymi właścicielami. Podchodzimy do każdego meczu z pełną powagą, walczymy o trzy punkty, niezależnie od klasy przeciwnika. Na pewno nie jesteśmy na straconej pozycji.
A wracając do pytania, będąc piłkarzem klubu z Niecieczy zadebiutowałem w pierwszej reprezentacji Ukrainy. Szkoda, że to był tylko jeden występ przeciw Cyprowi. Powołanie mnie zaskoczyło, ale po tym jak dostałem szansę w najważniejszej z drużyn narodowej liczyłem, że przyjdą kolejne. Jestem jednak dumny z tego jednego występu, a wcześniej pograłem w młodzieżowej kadrze Ukrainy, gdzie moimi kolegami byli choćby Jarmolenko, Konoplianka, Stepanienko. Awansowaliśmy do finałów Euro U-21.
Mieliśmy bardzo silny zespół, ale trafiliśmy na rywali z najwyższej półki i nie udało się wyjść z grupy. Wspomnień jednak mi nikt nie zabierze, gdy niedawno spotkaliśmy się z Konoplianką przy okazji ligowego meczu Cracovii z Bruk-Betem, rozmawialiśmy tylko o tym, co dzieje się w Ukrainie, o naszych sprawach rodzinnych.
Reprezentacja Ukrainy przetrwa czas wojny?
Na razie wiadomo, że baraż o mundial ze Szkocją został przełożony na czerwiec. Najważniejsze jest, by skończyła się ta okropna wojna, która kosztuje życie wielu niewinnych ludzi. Po niej wróci normalność i piłka nożna, a nasi reprezentanci będą zmotywowani kilkaset procent mocniej. W końcu bronią barw kraju, który nie boi się walczyć o swoją wolność i niepodległość.
Czytaj również:
Marcin Kamiński: Są rzeczy ważniejsze niż kasa
Znany Niemiec chciał prowadzić Polskę