Zespół selekcjonera Czesława Michniewicza ma przed sobą najważniejsze spotkanie w tym roku. Stawką są mistrzostwa świata w Katarze, które rozpoczną się już w drugiej części listopada. Przeciwnikiem w finale baraży jest reprezentacja Szwecji, z którą mamy rachunki do wyrównania. Podczas ostatniego EURO 2020, Biało-Czerwoni ulegli rywalom 2:3.
Teraz rzeczywistość będzie inna, gdyż zagramy przed własną publicznością. We wtorkowy wieczór kluczowa będzie postawa liderów kadry: Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika czy Piotra Zielińskiego, który wciąż w reprezentacji Polski nie gra na miarę swojego wielkiego potencjału.
Ostatnio Zielińskiemu brakuje liczb także w SSC Napoli. Aby przypomnieć sobie ostatnią bramkę pomocnika w Serie A, trzeba cofnąć się aż do początku grudnia ubiegłego roku. Mimo to Zbigniew Boniek uważa, że Polacy mają zbyt duże wymagania wobec Zielińskiego.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #04: Wraca kadra! Kłopot bogactwa, troska o "Lewego", pomoc dla Ukrainy
- My lubimy i często mamy rację, krytykować Zielińskiego. Natomiast powiedzmy sobie szczerze, możemy krytykować Zielińskiego, ale my na jego miejsce nikogo nie mamy. Zamiast go krytykować, metoda głaskania i marchewki jest lepsza niż metoda kija - powiedział były prezes PZPN w Kanale Sportowym.
Boniek podkreśla, że ma słabość do Zielińskiego, który jest znakomicie wyszkolony technicznie. Wierzy, że mimo słabszego czasu, pomocnik zagra we wtorek dobry mecz.
- Ja mam do tego zawodnika słabość. Lubię piłkarzy, którym piłka w grze nie przeszkadza, którzy wiedzą, co mają zrobić. Nawiasy pomiędzy tym, co potrafi zagrać dobrze, a co źle, są zbyt duże. Ostatnio Piotrek ma drobne problemy, ale myślę, że ze Szwecją może to rozwiązać - dodaje.
Polska zmierzy się ze Szwedami na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Początek finału baraży we wtorek o 20:45.
Zobacz także:
Czesław Michniewicz zwodzi Szwedów. Zamiesza w składzie?
Na to czekali kibice. Michniewicz przekazał świetne wieści