Niemiec jest jednym z liderów Bayernu Monachium. Jednak od grudnia pauzował z powodu kontuzji biodra. Ostatnio wrócił do treningów, a trener Julian Nagelsmann stara się powoli odbudowywać formę swojego kluczowego pomocnika. Leon Goretzka wszedł jako rezerwowy w meczu Bundesligi z SC Freiburg i w starciu Ligi Mistrzów z Villarreal CF.
Ćwierćfinałowego meczu LM Goretzka nie dokończył. Na boisku pojawił się w 62. minucie, kiedy to zmienił Thomasa Muellera. W doliczonym czasie gry został brutalnie zaatakowany przez obrońcę rywali. Był nim Pau Torres, który uderzył Goreetzkę łokciem w twarz.
Goretzka zalał się krwią. Niezbędna była pomoc medyczna, a piłkarz nie był w stanie dokończyć gry. Wszedł za niego Marc Roca. Podejrzewano, że pomocnik Bayernu doznał poważniejszych urazów, ale jak informuje "Kicker": zakończyło się na strachu.
ZOBACZ WIDEO: Góralski w składzie reprezentacji to zbyt duże ryzyko? "Wolałbym, abyśmy zaczynali mecz bez niego"
Niemiecki piłkarz ma drobne rozcięcie i podbite oko. Nikt też nie ma pretensji do Torresa, który po prostu nie widział Goretzki. Zdaniem Nagelsmanna, uderzenie nie było zamierzone.
Do uderzenia doszło w polu karnym Villarreal CF, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego. - Nie sądzę, aby ktokolwiek mógł narzekać, gdyby podyktowano rzut karny. Nie narzekam, bo nie jest to dla mnie krystalicznie czysta jedenastka - dodał szkoleniowiec Bayernu.
Czytaj także:
Królewska precyzja w Londynie. Triumfator Ligi Mistrzów krok od wyeliminowania
"Po Lewandowskim nie było śladu". Niemieckie media w szoku po meczu Bayernu