W ostatnim spotkaniu Torus Wybrzeże Gdańsk musiało przeciwstawić się mistrzom Polski. - Dla nas największym plusem jest to, że przez większość spotkania byliśmy w meczu tak, jak chcieliśmy. Były momenty w których się pogubiliśmy i zabrakło zdecydowania i skuteczności. Kielecki zespół to wykorzystał i zbudował przewagi najpierw w pierwszej, a później w drugiej połowie - powiedział po meczu Jakub Bonisławski.
- Kluczowy był początek drugiej połowy. Zabrakło nam w nim skuteczności i zdecydowania. Jeżeli chodzi o liczbę straconych bramek, to jesteśmy zadowoleni i ukłony dla Miłosza Wałacha, który fajnie nas trzymał przy wyniku, zwłaszcza w pierwszej połowie, co dało wówczas możliwość wyrównanej walki. Było bardzo dużo plusów, ale też materiału do pracy jak mamy prowadzić następne spotkania - podkreślił trener Torus Wybrzeża.
Takie spotkania są dużą nauką. - Ten mecz był dla nas ogromną nauką począwszy od kibiców, którzy przybyli tak licznie i wypełniliśmy całą halę. Zawodnicy mogli się zmierzyć z taką liczbą ludzi, a nie poddali się presji i byli cały czas w meczu, wiedzieli co mają robić na tym prostokącie 40x20. Po drugie im częściej gra się z najlepszymi, tym łatwiej jest dążyć do tego poziomu. Niektóre rzeczy mogliśmy zrobić lepiej, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni ze spotkania w 85 procentach - zaznaczył Bonisławski.
Plusem gdańszczan było to, że nie pękli na boisku po tym, jak rywal odjechał na 9 bramek różnicy. - Nas interesuje każda kolejna akcja i każde wywiązywanie się z określonych założeń taktycznych i technicznych oraz wykonywanie określonych rzeczy. Jeżeli tu będziemy trzymać się w określonych ryzach i w planie na mecz, to wyznacznikiem będzie to, co się będzie działo na parkiecie. Głowa jest bardzo ważna obok umiejętności technicznych i taktycznych. Na to chcemy pracować z naszymi młodymi zawodnikami i staramy się iść w tym kierunku - ocenił trener.
Torus Wybrzeże ma teraz konkretne założenia na przyszłość. - Dziękuję kibicom, bardzo byśmy się cieszyli gdyby taka frekwencja się utrzymywała. Widzieliśmy to w Ostrowie, gdzie wspaniały doping poniósł ich na koniec meczu. Wiadomo, że najważniejsze punkty zdobywa się w domu i tego byśmy chcieli. Ja powiem szczerze, że osobiście nie widziałem od 15 lat jako zawodnik i trener tej hali pełnej na meczu ligowym. To nagroda dla zawodników, że mogą się z tym zmierzyć i chcemy, by to było kontynuowane. Wiadomo, że wiąże się to z postawą chłopaków, ale my na parkiecie nigdy nie oddamy centymetra parkietu bez walki - podsumował Jakub Bonisławski.
Czytaj także:
Męczarnie Azotów
Kryzys w Kwidzynie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?