Jeszcze w maju zewsząd zbierali pochwały, bo praktycznie bez wzmocnień, przystępując z marszu do rozgrywek, zajęli rewelacyjne czwarte miejsce. Tego nie spodziewał się chyba nikt, zwłaszcza że MMTS był na skraju upadku, po sezonie 2020/21 ogłoszono nawet pogrzeb poważnej piłki ręcznej w Kwidzynie.
Zamiast zapowiadanej stabilizacji, sprawy niebezpiecznie zaczęły zmierzać w złym kierunku, przypominając dwa poprzednie sezony. Wówczas MMTS - pomimo silnego składu jak na warunki Superligi - notorycznie tracił punkty i nie wygrzebał się z dołu tabeli. W sześciu meczach obecnego sezonu kwidzynianie zdobyli zaledwie trzy oczka i zajmują 12. miejsce, a po ich ostatnim występie z Górnikiem Zabrze trudno znaleźć jakiekolwiek plusy. MMTS w kiepskim stylu przegrał 21:32, a całość obrazu dopełniała słaba frekwencja na trybunach.
- Na pewno jest nerwowo, bo uważamy, że mamy większe umiejętności niż pokazuje to tabela. Boisko brutalnie nas weryfikuje. Rozmawiamy jak poprawić nasza grę, bo zdajemy sobie sprawę, że najbliższe dwa wyjazdowe spotkania w Tarnowie i Piotrkowie będą kluczowe dla całego sezonu. Nie ma co się kibicom dziwić, jeżeli przegrywamy mecze - przyznaje Robert Orzechowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Po rocznej przerwie do Kwidzyna wrócił trener Bartłomiej Jaszka, który w nie najlepszej atmosferze rozstał się z klubem po sezonie 2020/21. Nieoficjalnie słychać o zaległościach w wypłatach, ale Orzechowski zaznacza, by nie szukać drugiego dna.
- Współpraca z trenerem jest normalna, taka jak powinna być. W naszej sytuacji wszyscy szukają dziury w całym. Musimy jak najszybciej wygrać mecz i podnieść naszą pewność siebie, bo to jest teraz dla nas kluczowe. W tej chwili nie ma zaległości, kiedyś zdarzały się, ale była to normalna sprawa. Dostajemy stypendia i na przełomie roku zawsze czekamy na przyznanie nowych. Gdyby wygrali ze dwa mecze więcej, to nikt o tych zaległościach by nie wspomniał. Teraz to wygląda bardziej jak szukanie alibi - zapewnia nas były reprezentant Polski.
Uzupełnieniem wizerunku klubu jest... aktywność w mediach społecznościowych, a raczej jej brak. Od 24 września na koncie na Facebooku nie pojawił się ani jeden wpis, pomimo rozegrania dwóch meczów ligowych oraz spotkań Ligi Europejskiej z Flensburgiem.
ZOBACZ:
Kolejne lanie w Pucharze Europy
Azoty męczyły się okrutnie