- Przestały nas zadowalać ładne porażki. Było blisko, żałujemy, bo jeden fragment spotkania zabił mecz. Przegraliśmy przewagę, odskoczyli na trzy bramki i nie daliśmy rady, chociaż całe spotkanie trzymaliśmy się blisko - komentował z nutką żalu w głosie Arkadiusz Moryto.
- W 50. minucie mieliśmy moment na przełamanie, trochę zabrakło zimnej krwi, może pojawiło się zmęczenie i Francuzi rzucili dwie bramki - dorzucił Michał Daszek.
Polacy byli równorzędnym rywalem dla mistrzów olimpijskich, którzy przyjechali do Polski po kolejne złoto wielkiej imprezy. Przydarzyły im się tylko dwa krótkie przestoje - pierwszy zdołali nadrobić, od stanu 8:12 doprowadzili do remisu po przerwie. Drugi otworzył Francuzom drogę do zwycięstwa.
- W tym wszystkim cieszę się, że reprezentacja odzyskała swój charakter, waleczność do ostatnich minut - przyznał Daszek i zwrócił uwagę na niesamowitą atmosferę w katowickim Spodku: - Jeśli na spotkaniu ze Słowenią kibice tak nas będą wspierać, to przy podobnej grze jak z Francuzami możemy wygrać - dodał.
Moryto: - Rzeczywiście, hala niosła, to był nasz ósmy zawodnik. Deprymowali Francuzów, a nam dodali skrzydeł. Gdyby nie trybuny, to nie byłoby takiego wyniku do 53-54. minuty. - ocenił.
Polaków czekają teraz dwa dni przerwy. 14 stycznia mecz o życie na MŚ 2023. Zwycięstwo pozwoli zachować szansę na ćwierćfinał turnieju.
ZOBACZ:
Pech lidera kadry?
Niesamowita atmosfera na meczu kadry
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: treningi z nią dałyby popalić! Polska dziennikarka w formie