To nie był mecz, do jakiego przyzwyczailiśmy się w wykonaniu Wisły. Trudno zresztą wymagać olśniewającego występu, skoro raptem 48 godzin wcześniej Nafciarze do samego końca walczyli o triumf w Lidze Mistrzów z Nantes. Energa MKS dzielnie trzymała się przez cały mecz, a pod koniec połowy miała taki moment, gdy wykorzystała grę w podwójnej przewadze i wyszła na prowadzenie 11:10. Dobrze spisywał się zwłaszcza Piotr Krępa, nawiązujący do najlepszych spotkań z poprzedniego sezonu.
Tak czy inaczej, Wisła udowodniła swoją wyższość głównie za sprawą zmienników. Odpoczywali bohaterowie meczu z Nantes - Dmitrij Żytnikow, Niko Mindegia i Michał Daszek. Więcej minut dostał Gergo Fazekas i pokazał duży potencjał, jednym ruchem potrafił wyprowadzić obrońców w pole. Podstawowych lewoskrzydłowych odciążył Marcel Sroczyk, najlepszy strzelec spotkania. Xavi Sabate mocno tasował w składzie, w ataku pojawiał się nawet zazwyczaj przyspawany do własnej połowy Mirsad Terzić.
Energa MKS mogła liczyć na bramkarzy, Krzysztof Szczecina i Jan Hrdlicka zaprezentowali się korzystnie, ale nie mieli rady na Sroczyka, Abela Serdio i często też błyskotliwego Fazekasa. Kibice z Kalisza, którzy przez cały mecz wspierali zespół, mogą być jednak względnie zadowoleni, bo niewiele zespołów nawet ze zmęczoną Wisłą jest w stanie grać jak równy z równym.
Energa MKS Kalisz - Orlen Wisła Płock 26:30 (14:15)
Energa MKS Kalisz: Szczecina, Hrdlicka - Krępa 6, Zieniewicz 1, Kus, Pedryc, Góralski 4, Wróbel 1, K. Pilitowski 2, M. Pilitowski 4, Kużdeba 5, Bekisz, Adamczyk 1, Karpiński, Grizelj 2
Orlen Wisła Płock: Biosca, Jastrzębski - Lucin 3, Piroch 2, Yasuhira 2, Sroczyk 8, Serdio 5, Susnja, Fazekas 4, Komarzewski, Krajewski 1, Perez 1, Terzić, Dawydzik 4, Mihić, Kosorotow.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 42-letnia gwiazda myśli o powrocie. Tak się przygotowuje