Edward Koziński (I trener Nielby): W ostatnim meczu odnieśliście zasłużone zwycięstwo. Wszyscy nam tak mówią, gratulują... Ja jednak zdaję sobie sprawę, co jest jeszcze niedobre w naszej grze. Mieliśmy chwile słabości, które mogły kosztować nas bardzo dużo. Prowadziliśmy już pięcioma bramkami, a potem kilka razy był remis. Te słabsze momenty zdarzają się nam praktycznie w każdym meczu. Wynika to z tego, że zespół nie jest jeszcze ukształtowany. Często nie potrafimy przetrwać takiej chwili słabości. W sporcie nie ma zespołów, w których nie występują słabsze momenty. Jednak tylko doświadczone drużyny wiedzą, jak przez to przejść. U nas jak jednemu się nie uda akcja, a po chwili drugi coś zepsuje, to zaraz jest rozpacz. Zawodnicy nie wierzą, że można coś zrobić. Aby to przezwyciężyć potrzeba jednak czasu. Widzę, że u niektórych zawodników występują pewne braki techniczne, które wychodzą na meczach. Dlatego musimy popracować również nad techniką. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa, ale też wiemy gdzie jest nasza słabość.
Paweł Galus (II trener Nielby): Drużyna z Olsztyna bardzo chciała wygrać. Zbudowali przecież zespół, żeby zdobyć medal. W zeszłym roku zakończyli rozgrywki na wysokiej, bo piątej pozycji. Przed rozgrywkami ściągnęli nowego trenera oraz trzech graczy. Presja zwycięstwa jest więc u nich ogromna. Co do sobotniego spotkania - zagraliśmy bardzo ambitnie, skutecznie w ataku. W obronie może trochę gorzej, ale przeciwnik był wysokiej klasy. Trzeba się cieszyć ze zwycięstwa. Ostatni pojedynek ligowy był bardzo podobny do naszego pierwszego meczu w ekstraklasie z Puławami. Wtedy cały czas prowadziliśmy, a w końcówce Azoty nasz "doszły". W tamtym spotkaniu puściły nam nerwy. W meczu z piłkarzami Travelandu-Społem presję wytrzymaliśmy do końca. Jakieś wnioski z pierwszej porażki zostały więc wyciągnięte. Jest to bardzo budujące.
Łukasz Białaszek (skrzydłowy Nielby): Mecz nam wyszedł - zagraliśmy naprawdę niezłe zawody. Dzięki dobrej obronie mogliśmy wyprowadzać kontrataki, w których byliśmy skuteczni. Zrealizowaliśmy główne założenia obronne poprzez zneutralizowanie gry Olsztyna, przez odcięcie duetu Frelek-Boneczko. Oglądając zapis spotkania na taśmie, czy też przeglądając przeróżne statystyki meczowe, można by powiedzieć, że to nam nie wyszło, bo wspomniany duet rzucił razem 17 bramek. Ale trzeba brać również pod uwagę, że 50-60 procent akcji, które były rozgrywane przez tą dwójkę, zakończyła się niepowodzeniem. Piotr Frelek miał tylko 50-cio procentową skuteczność rzutów. Dużo akcji było w wykonaniu tych graczy, dlatego reszta zawodników Travelandu być może nie miała potem pewności w grze i w kluczowych momentach nie wzięła odpowiedzialności na siebie.
Przemysław Krajewski (rozgrywający Nielby): W naszym zespole jest bardzo wyrównany skład. Nie ma tak jak w innych zespołach zmienników, którzy wchodzą tylko na parkiet, aby dać odpocząć lepszym zawodnikom. U nas wszyscy gracze prezentują podobny poziom. I to jest naszą siłą! Zagrałem dobry mecz, tak jak cała drużyna. Myślę, że bez pomocy kolegów z zespołu nie zdobyłbym bramek w meczu z Olsztynem.