Przed niezwykle trudnym zadaniem stanął w sobotę Kim Rasmussen. Duńczyk po raz pierwszy poprowadził Arged Rebud KPR Ostrovię w meczu ligowym, a rywalem biało-czerwonych była niepokonana Orlen Wisła Płock.
Lider ORLEN Superligi zwyciężył 39:21. Szkoleniowiec miał świadomość, że jego podopieczni mierzyli się z jedną z czołowych drużyn w Europie, ale mimo to czuł niedosyt - zespół nie wykonał założonych zadań. Na lepszy wynik liczył także Kamil Adamski.
- Nie przyjechaliśmy do Płocka ze spuszczonymi głowami. Trener mówił nam, że takie niespodzianki się zdarzają. Po cichu liczyliśmy zatem na zadyszkę niektórych graczy Wisły, którzy rywalizowali w niedawno zakończonym Euro, ale nic takiego nie miało miejsca - powiedział po sobotnim meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
- Rywal świetnie wszedł w mecz. Był bardzo szybki i silny. Widać, że są rozpędzeni i będą walczyć w tej lidze o najwyższe cele. Teraz czekają nas pojedynki z ekipami z Opola i Kwidzyna, które mają ogromne znaczenie, bo to bezpośredni rywale w tabeli. Celujemy ze szczytem formy - dodał.
Niespełna 29-letni zawodnik podkreślił, że ostrowianie znają swoje miejsce w szeregu. Wiedzą, że w lidze są mecze, w których walczą o punkty i takie, w których chodzi o naukę od dużo silniejszego rywala. - Mam nadzieję, że porażka w Płocku pozwoli nam wyciągnąć odpowiednie wnioski i w dwóch najbliższych kolejkach zagramy o poziom wyżej - zakończył.
Dla ostrowskiego klubu była to już jedenasta porażka ligowa. Zespół Kima Rasmussena zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli ze stratą trzech punktów do ósemki. Awans do play-offów jest celem ekipy z Wielkopolski.
Czytaj także:
- Mocne słowa po meczu w Piotrkowie. Trener mówi o żenującym spektaklu
- Szczerość reprezentanta Polski. O tym mówili w szatni