Ostatni krok do ME 2024. Polki do awansu potrzebują niewiele
Tylko totalny kataklizm sprawiłby, że Polki nie awansowałyby na ME 2024 piłkarek ręcznych. Ekipa Biało-Czerwonych do rewanżowego starcia z Kosowem podejdzie jednak ze świadomością, że musi zagrać zdecydowanie lepiej niż na wyjeździe.
Gra Kosowianek opierała się głównie na dwóch zawodniczkach. W ataku brylowały Mirela Gjikokaj oraz przede wszystkim Leonora Demaj, która na listę strzelczyń wpisała się aż dwanaście razy. Do tego bramce z dobrej strony pokazała się Aurora Kryeziu.
- To był trudny mecz. Wiedzieliśmy, że rywalki mają dobre zawodniczki, więc musieliśmy być gotowi na ich ruchy. Zwłaszcza w pierwszej połowie mieliśmy problemy w obronie, żeby zatrzymać akcje przeciwniczek. Oprócz tego dobrze broniła bramkarka Kosowa. Trzeba oddać respekt rywalkom, które widać, że się rozwijają. W drugiej połowie udało nam się zbudować przewagę, ale w rewanżu musimy zagrać lepiej - podsumował selekcjoner reprezentacji Polski, Arne Senstad.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?- W naszej grze nie funkcjonowało wiele elementów. Nie jesteśmy zadowolone ze stylu, ale cieszymy się z ważnego zwycięstwa. Musimy jednak wyciągnąć wnioski. Nie jest łatwo grać takie mecze. Od początku miałyśmy wyjść skoncentrowane, ale tak się nie stało, bo czegoś brakowało w naszej grze. Cieszę się, że chociaż nam nie szło, w końcówce dobrze walczyłyśmy i osiągnęłyśmy dość dobry wynik - oceniła kapitan drużyny narodowej, Monika Kobylińska.
Niedzielny mecz w Zielonej Górze pokaże, czy polska kadra faktycznie odrobiła pracę domową. Celem na to spotkanie jest zneutralizowanie największych atutów rywalek i zdecydowanie lepsza postawa niż w starciu wyjazdowym. Transmisja w TVP Sport, portal WP SportoweFakty zadba z kolei o relację LIVE akcja po akcji (---> TUTAJ).
El. ME 2024:
Polska - Kosowo / 7.04 (niedziela), godz. 18:00
Czytaj także:
Wszystko jasne. Znamy pary półfinałów Orlen Pucharu Polski